Blisko dwa tysiące kibiców pojawiło się na trybunach kortu centralnego Parku Tenisowego Olimpia podczas meczu Jerzego Janowicza z Jaume Munarem. Polak pokonał Hiszpana 7:6 (7-1), 6:2 i pewnie zameldował się w drugiej rundzie Poznań Open.
Tegoroczny challenger w Poznaniu jest dla Janowicza bardzo ważny w kontekście reszty sezonu. Ewentualne zwycięstwo w stolicy Wielkopolski da mu 90 punktów do rankingu ATP, awans do czołowej setki rankingu ATP i prawdopodobnie zaproszenie do Nowego Jorku na wielkoszlemowy US Open. W związku z tym łodzianin pojawił się na golęcińskich kortach już w niedzielę, aby potrenować na „mączce” i przygotować się jak najlepiej do meczu pierwszej rundy.
Los przydzielił mu ambitnego Hiszpana Jaume Munara. 264. rakieta świata podchodziła do wtorkowego spotkania z wielkim entuzjazmem. – Jestem szczęśliwy, że mogę konkurować z tak dobrym zawodnikiem, jak on. To dla mnie niezwykle ważne – mówił po poniedziałkowym meczu deblowym Katalończyk.
Janowicz rozpoczął wtorkowe spotkanie od potężnych serwisów, którymi starał się stłamsić przeciwnika. Szybko go też przełamał i prowadził 3:0. Mogło się wydawać, że set będzie toczył się pod dyktando zawodnika, który wygrał poznański turniej w 2012 roku, ale nic z tych rzeczy. Trenujący w tenisowej akademii Rafaela Nadala zawodnik szybko odrobił straty. Janowicz miał spore problemy w polu serwisowym, a Munar grał ofiarnie w defensywie i to przynosiło pozytywne efekty. Gra gem za gem skończyła się tie-breakiem. Tam klasę pokazał łodzianin, który oddał zaledwie punkt. Serwisy powyżej 225 km/h zakończyły tę partię.
W drugim secie powietrze zeszło z sympatycznego Hiszpana. Janowicz odskoczył na 4:0 i pozwalała sobie na dyskusje z arbitrem oraz kibicami na trybunach. Polak miał pretensje do sędziego o niektóre decyzje. Dobry humor nie opuszczał go jednak do końca meczu, który rozstrzygnął się równo po stu minutach. Mimo uśmiechu na twarzy, Janowicz nie był do końca zadowolony ze swojej gry. – Bardzo się męczyłem i nie czułem się swobodnie na tej nawierzchni po turniejach na trawie. Gdy wracam z trawy, to potrzebuję sporo czasu na aklimatyzację – podsumował „Jerzyk”. Hiszpan z kolei bardzo chwalił swojego rywala. – Janowicz to wielki zawodnik od bardzo dawna. Dziś zagrał bardzo dobrze, był lepszy niż ja i dlatego wygrał – opowiadał waleczny Munar, który pokazał kawałek dobrego tenisa.
Janowicz awansował do drugiej rundy poznańskiego challengera i zrobił pierwszy z pięciu kroków, aby powtórzyć swój sukces z 2012 roku. Po pierwszym efektownym meczu z pewnością kibice jeszcze liczniej przybędą na jego kolejne spotkania. W drugiej rundzie rywalem „Jerzyka” będzie Portugalczyk Goncalo Oliveira. Ten pojedynek odbędzie się w czwartek.
W pierwszym secie prowadził pan 3:0, ale później wszystko się wyrównało i emocje były do samego końca.
Grało mi się ciężko i topornie. Męczyłem się na tej ziemi. Po turniejach na trawie nie potrafię się przełożyć na inne nawierzchnie. Zawsze, jak wracam z trawy, to potrzebuję sporo czasu, aby poczuć się w pełni swobodnie.
Jest pan pierwszym Polakiem, który wygrał turniej w Poznaniu. Było to w 2012 roku. Pewnie kusi, aby powtórzyć ten sukces?
Podchodzę do tego na spokojnie. Każdy przyjechał tutaj, aby wygrać. Nie będzie łatwo, bo każdy będzie chciał zdobyć puchar.
Wrócił pan do Poznania po kilku latach. Wydawało się, że już pana tutaj więcej nie zobaczymy.
Jeżeli mam ranking w okolicach 30. miejsca to wiadomo, że nie gram w Poznaniu. Jeśli spadłem w nim z powodu kontuzji, to wiadomo, że gram. To jest proste, jak budowa cepa.
Pięć lat minęło od pańskiego ostatniego występu. Coś się zmieniło od tego czasu?
Na pewno kolor trybun i reklam.
Pierwszy raz w historii na mecz pierwszej rundy przyszło więcej kibiców niż na finał. Nie da się ukryć, że pańskie występy przyciągają fanów.
Jest to miłe, że ludzie przychodzą na moje mecze. Dobrze, że tenis cieszy się coraz większą popularnością w Polsce.
Dodaj komentarz