Radosław Wróblewski
2,5 biliona złotych leżeć będzie w piątek rano na stole sali nr 7 poznańskiego Sądu Okręgowego. Od wyroku sędziego Leszka Matuszewskiego zależy jakie Polacy w najbliższym czasie płacić będą odsetki od 810 mld zł kredytów złotowych i po ile wymieniać będą głównie franki i euro na spłatę kredytów walutowych (174 mld zł). Ale też jak wysokie odsetki dostawać będą właściciele prawie 800 mld zł na lokatach. Brakujące 850 mld zł to dług publiczny – czyli pieniądze podatników.
Decyzji w sprawie tak gigantycznej kwoty w poznańskim sądzie jeszcze nie było. Zwykle zapada ona w gronie 10 osób na tajnej naradzie w siedzibie NBP przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie. Te 10 osób – Rada Polityki Pieniężnej – ustala po jakiej cenie NBP gotowy jest pożyczać pieniądze bankom, albo brać od nich lokaty. Banki wolą zwykle pożyczać między sobą po stopie nazywanej WIBOR. Ale kiedy inny bank chce zbyt wysokich odsetek – zgłaszają się do NBP. Dlatego decyzja banku centralnego ma silny wpływ na wysokość WIBORu. A od WIBORu zależy większość kredytów. Na pozostałe wpływa natomiast ustalana także przez bank stopa redyskontowa. Im niższa, tym niższe maksymalne odsetki bank i inni pożyczkodawcy mogą brać od klientów. Po drugiej stronie tego lustra jest oprocentowanie lokat.
Sędzia Leszek Matuszewski będzie miał w piątek decydujące słowo w sprawie tego czy w grupie osób decydujących o stopach NBP przez najbliższe 2 lata zasiadał będzie prof. Jan Winiecki. Prof. Winieckiego z Poznaniem łączy nie tylko to, że część jego rodziny pochodzi z Wągrowca. Łączy też niepochlebny felieton o byłym (nieżyjącym już) prezesie NBP Sławomirze Skrzypku wydrukowany w Głosie Wielkopolskim. Prezes poczuł się felietonem zniesławiony i wytoczył prof. Winieckiemu proces karny z oskarżenia prywatnego. Po śmierci Sławomira Skrzypka oskarżenie podtrzymała jego żona. W piątek proces znajdzie swój finał w postaci prawomocnego wyroku.
Art. 212 kodeksu karnego z którego skazany może zostać prof. Jan Winiecki od dawna budzi kontrowersje – Helsińska Fundacja Praw Człowieka twierdzi, że to forma cenzury. I od dawna zabiega o jego uchylenie. Osoby zniesławione mogą przecież domagać się zadośćuczynienia na drodze cywilnej. Ale ustawa o NBP tych wątpliwości nie bierze pod uwagę. Jasno mówi, że nikt prawomocnie skazany za przestępstwo nie może zasiadać w Radzie Polityki Pieniężnej.
Prof. Jan Winiecki to jeden z najbardziej znanych w Polsce ekonomicznych liberałów. O takich ludziach w banku centralnym zwykle mówi się „jastrzębie”. Wyjątkowo nie lubi inflacji. Uważa, że inflacja pozbawia ludzi tego, co im się słusznie należy. Dlatego gdy głosował w RPP o wysokości stóp obstawał zwykle przy tym, żeby były stosunkowo wysokie. Wysokie stopy NBP to drogie kredyty, mniej pieniędzy na rynku, sprzedawcy dziesięć razy zastanawiają się, czy podnieść ceny. Inflacja jest w ryzach. Taka sytuacja jest korzystna dla posiadaczy lokat – dostają wysokie odsetki. Niekorzystna dla spłacających kredyty – ich raty są stosunkowo wysokie.
Do kompletnego obrazu kibiców piątkowego wyroku brakuje nam już tylko posiadaczy kredytów we franku i euro. RPP nie ma nic do powiedzenia w sprawie ich oprocentowania. Ale decyzja o obniżce stóp zniechęca zagranicznych inwestorów do trzymania pieniędzy na lokatach w Polsce. Wycofują pieniądze, złoty się osłabia, za franka i euro trzeba płacić więcej. Decyzja o wysokich stopach działa dokładnie odwrotnie – zagranica kupuje złotego, euro i frank tanieją.
Wyrok skazujący prof. Winieckiego za zniesławienie – choćby nawet sąd odstąpił od wykonania kary – oznaczać będzie, że Senat niezwłocznie odwoła prof. Winieckiego z RPP. I zastąpi go nowym przedstawicielem. Premier Donald Tusk w czwartek wyraźnie zapowiedział, że liczy, iż zdominowany przez PO Senat będzie się liczył z jego zdaniem. A rządowi zawsze zależy na niskich stopach procentowych. Po pierwsze obniża to rentowność (oprocentowanie) rządowych obligacji. Po drugie podnosi inflację, a ponad połowa dochodów budżetu to podatek VAT. Im wyższe ceny – tym więcej VAT płynie do budżetu. Po trzecie tańsze kredyty powodują, że gospodarka zaczyna się nieco szybciej kręcić. Nie ma wątpliwości, że nowy członek RPP – jeśli prof. Winiecki zostanie z Rady wykluczony – będzie zwolennikiem niskich stóp. Jednym z kandydatów rozważanych przez PO jest prof. Jerzy Osiatyński (informację o tym powołując się na źródła zbliżone do rządu podały w środę około południa dwie agencje – najpierw Reuters, kilkanaście minut później PAP). Prof. Jerzy Osiatyński to uczeń prof. Michała Kaleckiego. Polskiego ekonomisty o którym mówi się, że wymyślił keynesizm przez Johnem Maynardem Keynesem. A Keynes to duchowy ojciec wszystkich zwolenników obniżania stóp procentowych. Jeśli prof. Osiatyński trafi do RPP – z dużą pewnością można sądzić, że zajmie miejsce w tzw. skrzydle gołębi, czyli zwolenników niskich stóp.
Posiadacze lokat i kredytów walutowych powinni zatem trzymać kciuki za uniewinnienie prof. Jana Winieckiego. To będzie dla ich pieniędzy korzystny wyrok. Posiadacze kredytów złotowych bardziej zadowoleni powinni być – w średnim terminie – gdy do RPP wejdzie gołębi następca jastrzębiego prof. Winieckiego.
Radosław Wróblewski – absolwent Wydziału Prawa UAM i Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu (wówczas Akademii Ekonomicznej). Dziennikarz biznesowy, autor Górnej Półki, programu o książkach o biznesie, finansach i ekonomii w TVN CNBC.
Wieloletni współautor Faktów, Ludzi, Pieniędzy w TVN24 i TVN CNBC. Według ChartStock jeden z 20 najbardziej wpływowych twitterowców finansowych w Polsce (Twitter: @Radek_CR)
i znowu Smolensk m a s a k r a
niech wreszcie ten frank spadnie!
Braliśmy kredyt gdy CHF był po niecałe 2 PLN, więc teraz wesoło nie jest. Kiedy wreszcie franki wrócą do starej ceny? Czy to w ogóle możliwe?