Tym razem, choć jest niedziela, nie było propozycji kolejnej jajecznicy. Powody są dwa, w tym jeden wstydliwy, a drugi jeszcze bardziej wstydliwy. W zamian proponujemy lekki, niedzielny obiad z zupą w roli głównej.
Pierwszym powodem, dla którego dzisiaj nie pojawił się przepis na niedzielne śniadanie, to przejedzenie. Trwający niemal 10 dni długi, majowy weekend (dzięki wzięciu 3 dni urlopu) nie rozpieszczał nas dobrą pogodą. Klara* pojawiała się niestety sporadycznie. W planach były spotkania w większym i mniejszym gronie z grillowymi ucztami. Mimo przeciwności losu wszystko zostało zrealizowane, a że każdy się starał zaskoczyć nowościami z grilla, nastąpił efekt przejedzenia. Łakomstwo… zapewne potwierdziłaby to również waga łazienkowa, ale nie chciałem jej nadwyrężać w te wolne dni.
Kolejnym powodem było niespodziewane zdarzenie, którego byłem ofiarą dzisiaj rano. Gdy zadzwonił budzik chciałem natychmiast wstać. W tym jednak momencie uderzyłem się głową o kant poduszki i straciłem przytomność na jakieś 2 godzinki. Gdy się ocknąłem pora była już mocno po-śniadaniowa.
Stąd zupa. Nie schabowy i rosół. Po grzechu łakomstwa trzeba dać odpocząć kałundkowi*. Zajrzałem na zaprzyjaźniony blog chilifiga i znalazłem idealny na ten dzień przepis. Zwłaszcza, że wszystkie składniki mam w lodówce.
Ta zupa kojarzy mi się z zakochaniem. Może dlatego, że jest różowo-pomarańczowa i bardzo romantycznie wygląda na talerzu – wyjaśniają autorki – A może dlatego, że moja przyjaciółka dostała kiedyś od swojego narzeczonego pęczek rzodkiewek… bo była uczulona na większość kwiatów. A ponieważ narzeczony nie chciał przyjść z pustymi rękami, wybrał bukiet… warzywny.
Polecamy zatem na dzisiaj zupę rzodkiewkową! Nie tylko wygląda apetycznie, ale jest też zdrowa.
Redyski* mają w sobie wuchtę witamin i składników mineralnych. Są źródłem witaminy C, kwasu foliowego, witaminy B6, a także potasu, miedzi, manganu, żelaza i siarki. Cudowny smak rzodkiewki olejek goryczkowy, zawiera siarkę i działa pobudzająco na układ trawienny. Równocześnie obniża nadmiar kwasów w żołądku i likwiduje zgagę. Już teraz wiem, że częścią tych warzyw będę musiał się podzielić z moim kejtrem*, który redyski uwielbia!
By zrobić zupę rzodkiewkową będziemy potrzebować 700 ml bulionu warzywnego, 3 pęczki redysek, 80 g szalotek, 80 g masła, łyżkę syropu klonowego, 100 ml śmietany kremówki, kilka orzechów włoskich, olej orzechowy, garść posiekanych ziół oraz sól i pieprz.
Redyski po umyciu kroimy na plasterki, a szalotkę wiórki. Całość podduszamy z 40 g masła. Dodajemy syrop klonowy, mieszamy i wlewamy bulion, przykrywamy i gotujemy około 15 minut.
Siekamy zioła, dodajemy do oleju orzechowego i dodajemy do zupy. Podgrzewamy raz jeszcze, dodajemy pozostałe 40 g masła i znowu miksujemy aż zupa zrobi się piankowa. Osobno ubijamy śmietanę kremówkę.
Zupę dekorujemy kilkoma plasterkami rzodkiewki, dodajemy posiekane włoskie orzechy oraz 2-3 łyżki ubitej śmietany – dodają autorki z chilifiga – zupę serwujemy np. z mini grzankami skropionymi sokiem z cytryny.
Jeśli nie mieliście akurat dzisiaj wszystkich składników, to polecamy ten przepis na kolejną niedzielę. Zwłaszcza, że na ryneczku można kupić w tej chwili smaczne redyski!
DZIEŃ SMACZNY POZNAŃ!
*Klara – to w gwarze poznańskiej słońce, kałondek lub kałundek to oczywiście żołądek, redyski to rzodkiewki, a kejter to pies.
Dodaj komentarz