Koordynatorem do spraw estetyki wizerunku Miasta Poznania został właśnie Piotr Libicki. Czeka go zapewne wiele pracy. Oczekiwania co do efektów jego działań są również bardzo duże.
To, co denerwuje wielu poznaniaków, to reklamowy bałagan w naszym mieście. Wydaje się, że nikt nad tym co się dzieje nie panuje. Nie pomogły przepisy, nie pomogły doraźne akcje. Wydaje się, że również właściciele kamienic, gruntów, sklepów nie chcą zmian. Każdy chce, by jego szyld czy reklama była największa, krzykliwa, zauważona. W efekcie mamy chaos.
Być może pamiętacie duże tablice reklamowe, które zamontowane na przyczepach były ustawiane w różnych częściach miasta. Stawały się one coraz bardziej uciążliwe, bo było ich coraz więcej. Nie trzeba było starać się o pozwolenia, nie trzeba było płacić za parkowanie w SOP. Nie wszystkie firmy, które korzystały z tego rodzaju reklamy przejmowały się krytycznymi opiniami. Chcieli być widoczni. Na szczęście wprowadzone kolejne zmiany w przepisach te reklamowe przyczepy zniknęły niemal całkowicie z ulic Poznania.
Niemal, bo spotkać można jeszcze czasami luksusowy samochód z taką właśnie przyczepą, który stoi przy tej lub innej ruchliwej ulicy. Ostatnio pojawiły się też na naszych ulicach nowe nośniki reklamy. To oklejone samochody, które parkują w atrakcyjnych dla reklamodawcy miejscach.
Pół biedy, gdy są to samochody. Czasami są to niestety wraki. Ten, który sfotografowaliśmy, stoi na ulicy Dymka przy Browarnej. Ktoś próbował jakiś czas temu wybić przednią szybę, która jest teraz popękana. Bez zmiany opon, z których uszło całe powietrze, też raczej nie ruszy. Czy można taką “reklamę” usunąć?
Niestety sprawa jest nam znana od pewnego czasu ale pojazd ten stoi na terenie prywatnym, nie będącym drogą droga w myśl Ustawy Prawo o ruchu drogowym – informuje Przemysław Piwecki ze Straży Miejskiej – takie pojazdy albo wywozimy na zlecenie najczęściej ZDM albo ZDM prowadzi sprawę o umieszczenie reklamy w pasie drogowym bez zgody zarządcy.
Straż Miejska może się zatem zająć takimi przypadkami, ale tylko wtedy, gdy samochód stoi w pasie drogowym drogi publicznej lub drogi wewnętrznej. Przede wszystkim strażnicy starają się ustalić i dotrzeć do właściciela samochodu, którego stan wskazuje, że nie jest używany od długiego czasu.
Chodzi o to ażeby właściciel sam zadbał o swój pojazd, bo taki ma obowiązek, jeżeli to nie odnosi rezultatu to informujemy zarządcę drogi, a ten wystawia zlecenie straży miejskiej zezwalające na zajęcie się wrakiem – dodaje Przemysław Piwecki – wtedy dopiero strażnik wzywa firmę transportową i wystawia zlecenie na odholowanie wraku na parking.
Samochody z podobnymi reklamami, ale w nieco lepszym stanie stoją również między innymi na rondzie Żegrze czy ulicy Warszawskiej. Ten ostatni samochód, który jest tak na prawdę tylko nośnikiem reklamowym, być może wkrótce zwróci uwagę strażników, którzy w tej okolicy często ustawiają się z fotoradarem?
Dodaj komentarz