Proces Adama Z. oskarżonego o zabicie Ewy Tylman rozpoczął się przed poznańskim Sądem Okręgowym. Oskarżony nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Adam Z. zapowiedział również, że będzie odpowiadał tylko na pytania obrony. Sąd odczytał zatem protokoły z wcześniejszych zeznań mężczyzny. Dzisiaj części z nich oskarżony nie potwierdził. Twierdzi, że Ewa Tylman sama wpadła do rzeki.
Ewa w pewnym momencie wyrwała mi się i zaczęła biec w kierunku Warty, zacząłem biec za Ewą, żeby sobie niczego nie zrobiła, wołałem za nią – mówił Adam Z. – widziałem, że ona wbiegła na betonową obudowę koryta rzeki, zauważyłem, że wpadła do Warty, nie wiem, czy się przewróciła, czy zrobiła to specjalnie.
Oskarżony dodał, że nic nie mógł zrobić i że wpadł w panikę. Jak tłumaczył nie ratował dziewczyny, bo nie umie pływać. Dlaczego nie wyzwał na pomoc na przykład Policji? To również tłumaczył swoim spanikowaniem.
Sam proces, toczący się z zachowaniem dodatkowych środków ostrożności, nie będzie łatwy. Towarzyszy mu szczególne zainteresowaniem mediów. To co dzieje się w największej sali Sądu Okręgowego relacjonuje ponad 60 dziennikarzy, fotoreporterów i innych pracowników mediów.
Sąd nie wyraził zgody na prowadzenie bezpośredniej transmisji z rozprawy, o co wnosiły telewizje informacyjne.
Prokuratura wnioskowała o utajnienie całego procesu chcąc uniknąć zakłócania jego przebiegu przez obecne na sali osoby. Obawia się także naruszenia interesu prywatnego różnych osób, nie tylko pokrzywdzonych, ale też oskarżonego.
Sprzeciwiła się temu rodzina Ewy Tylman. Prokurator Generalny polecił poznańskiej prokuraturze okręgowej cofnięcie wniosku. Ta nie wyklucza jednak, że w trakcie procesu być może będzie składać wnioski o częściowe wyłączenie jawności.
Dodaj komentarz