W rozegranym w niedzielę 13 kwietnia meczu 3. kolejki Topligi Seahawks Gdynia pokonali na własnym boisku Kozły Poznań 36:28.
Po raz pierwszy Jastrzębie i Kozły spotkały się prawie dokładnie 7 lat temu – 19 maja 2007 roku. Od tej pory zespoły te mierzyły się w każdym roku przynajmniej raz. Bilans tych potyczek jest bardzo pozytywny dla gospodarzy niedzielnego meczu i wynosi 9:1. Niewysokie zwycięstwo Seahawks w ostatnim, zeszłorocznym, meczu z Kozłami i bardzo dobra postawa poznanian na początku bieżących rozgrywek zapowiadały świetne widowisko w ostatnim meczu trzeciej kolejki Topligi.
Kibice zgromadzeni w niedzielny, chłodny wieczór na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni nie zawiedli się. Od pierwszych minut spotkania oba zespoły popisywały się pięknymi podaniami w ataku i potężnymi uderzeniami w obronie. Pierwsze punkty w meczu zdobył amerykański rozgrywający Seahawks Lance Kriesien po świetnej, 51-jardowej akcji biegowej. Kozły odpowiedziały touchdownem biegowym swojego quarterbacka Taylora Lathama.
Prawdziwy festiwal punktowy rozpoczął się w drugiej kwarcie. W tej części gry oba zespoły zdobyły łącznie aż 43 punkty. Najpierw prowadzenie odzyskali gospodarze po 6-punktowej akcji będącego w znakomitej formie Dawida Kryszyłowicza. Do remisu doprowadził znakomity odbierający Kozłów Jakub Kłoskowski. Następny cios należał do Jastrzębi. Tym razem szpony pokazał Tunde Ogun. Na dystans dwóch punktów poznanian przybliżył skrzydłowy Boshe Watkins, który przez całe spotkanie skutecznie wyrywał się rywalom
Niedługo później Kozły wyszły na jedyne swoje prowadzenie w meczu, gdy ponownie błysnął Kłoskowski. Na tablicy pojawił się wynik 28:22 na korzyść drużyny z Wielkopolski. Radość przyjezdnych nie trwała długo, gdyż jeszcze przed przerwą przyłożenie doprowadzające do remisu uzyskał Ogun. Po skutecznym podwyższeniu za jeden punkt Marka Przybylka schodzili do szatni z jednopunktowym prowadzeniem.
Po wznowieniu gry pierwszoplanowe role przypadły formacjom obronnym obu zespołów. Wojnę nerwów lepiej przetrwali gospodarze. Trzecie tego dnia przyłożenie Oguna okraszone skutecznym kopnięciem Przybylka pozwoliło Seahawks prowadzić ośmioma punktami. Tej przewagi Jastrzębie już nie pozwoliły sobie wyrwać. Mecz zakończył się ich triumfem 36:28.
Dzięki drugiemu zwycięstwu w sezonie Jastrzębie zajmują drugie miejsce w tabeli. Z bilansem 1-1 Kozły są obecnie na czwartej pozycji. Rewanż w ramach sezonu zasadniczego odbędzie się 17 maja w Poznaniu.
– W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze w ataku, ale obrona szwankowało w krycie przy podaniach. Po przerwie defensywa zaprezentowała się dużo lepiej. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale jest nad czym pracować. Myślę, że przydał nam się taki zimny prysznic jaki sprawiły nam dzisiaj Kozły – powiedział Maciej Cetnerowski, trener Seahawks Gdynia. – Kozły pokazały dzisiaj dobry futbol. Poznanianie grają bardzo fizycznie. Nasi rywale zakontraktowali dobrych Amerykanów, ale polscy zawodnicy tacy jak np. Jakub Kłoskowski równie mocno stanowią o ich sile – dodał Cetnerowski.
– Mamy ogromny niedosyt. To nie jest taki mecz, po którym moglibyśmy powiedzieć, że czujemy się wygranymi. Naprawdę byliśmy dzisiaj blisko triumfu. Na pewno każda z drużyn musi się z nami liczyć. Jesteśmy w Toplidze A. Gramy o mistrzostwo – nie można nas już traktować jako dawcę punktów – powiedział Artur Wrzosek, defensive back Kozłów Poznań. – Niestety przydarzyło nam się dzisiaj kilka dużych błędów, przez które przegraliśmy. Jeśli wyeliminujemy tego typu usterki to na pewno z meczu na mecz będziemy grać coraz lepiej – dodał Wrzosek.
Najlepszymi zawodnikami w ataku gospodarzy byli running back Tunde Ogun i skrzydłowy Dawid Kryszyłowicz. W formacjach specjalnych długimi akcjami powrotnymi wyróżniał się Charles McCrea. Na wyróżnienie zasługuje też, szczególnie w drugiej połowie, postawa linii defensywnej w składzie Tomasz Biały, Marcin Kwiatkowski, Maciej Suchanowski i Marcin Buksiński. Decydujące zagrania w defensywie wykonał występujący na środku drugiej linii obrony Michał Garbowski. Dwa razy piłkę po podaniach przeciwników przechwytywał Maciej Siemaszko. W jednym przypadku jego trud został zniweczony, gdyż jeden z jego kolegów popełnił przewinienie.
W ataku Kozłów błyszczał zdobywca dwóch przyłożeń skrzydłowy Jakub Kłoskowski. Ofensywą dobrze kierował rozgrywający Taylor Latham. Na wyróżnienie zasługuje też linia ataku, która dawała mu dużo czasu na podania. W defensywie postrach siali James Brooks, Hubert Chudy i Emilio Dangote.
Kolejny mecz Seahawks rozegrają 27 kwietnia. W szlagierze 4. kolejki Topligi w stolicy zmierzą się z Warsaw Eagles. Będzie to pojedynek ostatnich dwóch drużyn najwyższej klasy rozgrywkowej, które nie przegrały jeszcze w tym sezonie. 26 kwietnia Kozły podejmą na własnym boisku Zagłębie Steelers Interpromex w spotkaniu, które może mieć duże znaczenie w walce o miejsce w półfinale Topligi.
Seahawks Gdynia – Kozły Poznań 36:28 (7:7, 22:21, 0:0, 7:0)
Dodaj komentarz