Bywalcy Starego Rynku z pewnością nie raz zapraszani byli do Gospody Pod Koziołkami. Gdy jest ciepło zaproszenia z 10% rabatem rozdają przechodniom charakterystycznie ubrane kelnerki, a w zimne dni koziołki. My również ostatnio skorzystaliśmy z tego zaproszenia. Czy warto?
Widząc wszystkie zajęte miejsca w ogródku można by sądzić, że Gospoda kusi skutecznie. Musieliśmy chwilę poczekać, aż zwolni się jakieś miejsce. Mniej szczęścia mieli ci, którzy chcieli tutaj usiąść chwilę później. Dość szybko podeszła do nas kelnerka wręczając menu. Nieco dłużej musieliśmy czekać, by złożyć zamówienie. Wybraliśmy chłodnik, żurek, sałatę ze szparagami oraz zapiekankę ziemniaczaną. Na deser dla dziecka zamówiliśmy deser lodowy.
Oczekiwanie na realizację zajęło kolejnych kilka minut. Nic dziwnego przy takiej ilości gości. O ile my to rozumieliśmy, dziecko zaczęło się mocno niecierpliwić. Wreszcie na naszym stoliku pojawiły się zupy.
Chłodnik litewski wydawał się odpowiednim wyborem podczas tego ciepłego dnia. Nie wszystkim odpowiada kolor tej zupy i już to ich zniechęca do próbowania. Wygląd chłodnika podanego w Gospodzie był apetyczny i szybko zaczęliśmy degustację. Zdania mieliśmy podzielone. Moim zdaniem było nieco za dużo jogurtu, ale naprawdę minimalnie. Zdaniem pozostałych chłodnik był bardzo dobry. Miłośnicy tej sezonowej zupy z pewnością nie będą zawiedzeni.
Żurek staropolski swoim wyglądem odbiegał od obrazów znanych choćby z reklam, gdy zupa ta jest niemal śnieżnobiała. Ta, która wylądowała przede mną miała lekko żółtawą, czy zielonkawą barwę. Była nieco zbyt tłusta, ale smak był całkiem, całkiem. Muszę przyznać, że – jak to mawiała moja babcia – jadłem aż mi się uszy trzęsły. Jedząc dobrze przyprawioną, może ciut zbyt wodnistą zupę miałem przed oczami wyidealizowany obraz białego, gęstego żurku. Również ta zupa warta jest polecenia.
Po pobudzeniu apetytu przyszedł czas na letnie konkrety. Na pierwszy ogień poszła sałatka szparagowa. To danie na które składa się mieszkanka sałat, odrobina cebuli, pomidory, kiełki i oczywiście szparagi. Niestety te ostatnie były ze słoika i to była totalna porażka. Nie pomogły sosy, którymi całość została doprawiona i ozdobiona. Ta pozycja proponowana przez Gospodę powinna zniknąć z menu zaraz po zniknięciu świeżych szparagów z ryneczków. Ponieważ nie lubimy, gdy coś się marnowało zjedliśmy szparagi, ale bez przekonania i zdecydowanie bez euforii. Gdybyście chcieli zamawiać sałatkę szparagową, na przykład w czerwcu, upewnijcie się czy są one świeże i na pewno nie pochodzą ze słoika.
Dawno, dawno temu jadłem tutaj zapiekankę z pyr i zostało miłe wspomnienie. Po krótkim wahaniu oprosiłem zatem zapiekankę ziemniaczaną ze szpinakiem. Wygląd tego, co zobaczyłem na talerzu daleki był od tego co zapamiętałem. Przypominało bardziej omlet niż zapiekankę, ale nie zrażałem się tym. Szkoda, że nie skończyłem na żurku i chłodniku. Trudno być rozczarowanym pyrami, które smakowały jak… pyry, ale dodatek główny jakim był szpinak..? Miałem wrażenie, że szef kuchni przewidział jakiś tydzień wcześniej, że ktoś zamówi właśnie to danie. Wyjął zatem mrożone liście, położył na talerzu i zapomniał o nich. Przypomniało mu się, gdy sympatyczna kelnerka wklepała zamówienie do komputerka. Tak właśnie smakowały – na niezbyt świeże i zbyt mało przyprawione. Zupełnie niepotrzebnie posypano całą zapiekankę cebulką ze słoika (?). Można było zastąpić je świeżą, zarumienioną cebulką. Tej zapiekanki także nie polecam. Być może inne, na przykład z boczkiem są lepsze.
Najbardziej ze swojego dania cieszyło się dziecko, które było zachwycone lodami podanymi tak, że przypominały lubianą postać z kreskówki. Przepis na deser lodowy myszka jest bardzo prosty. Bierzemy odpowiedni pucharek, dodajemy dwie gałki lodów, bitą śmietanę, dwa biszkopty udające uszy popularnej myszki. Całość doprawiamy kolorowymi cukierkami i… już!
Gospoda Pod Koziołkami stara się być równocześnie lokalem ekskluzywnym i dostępnym dla każdego. Choć miejsce jest ciekawe warto popracować nad jakością serwowanych potraw. To co obiecuje menu może być zachętą. Przekonać do wstąpienia tutaj mogą również ceny. Ja wyszedłem nieco zawiedziony, ale wrócę tutaj jeszcze, by spróbować innych propozycji. Może po prostu miałem pecha? Szparagi ze słoika wydają mi się jednak dużym, poważnym błędem.
Gospodę Pod Koziołkami znajdziecie na Starym Rynku, na ścianie będącej przedłużeniem ulicy Wielkiej.
Wybrane propozycje z menu:
Chłodnik litewski – 10,50 zł
Żurek staropolski – 11,50 zł
Barszcz z pasztecikiem – 12,50 zł
Pierś kaczki po poznańsku z pyzami, borowikami w śmietanie oraz zasmażaną modrą kapustą – 69,00 zł
Sałatka szparagowa, czyli mieszanka sałat, białe szparagi, pomidory, z kremem balsamicznym i sosem vinaigrette – 18,00 zł
Zapiekanka ziemniaczana ze szpinakiem, śmietaną, porem, jajkami i żółtym serem – 21,00 zł
Dodaj komentarz