Mając do wyboru łypiącą na mnie deskę do prasowania oraz jakieś dwa stosy prania, a zapaćkanie kuchni lukrem, mąką i cukrem, wybrałam to drugie. Trudno jednak ocenić czy był to dobry wybór, bowiem wieczorem deska nadal na mnie łypała, stos prania nie zmalał, a ja musiałam dodatkowo wyszorować kuchnię. Oraz pozbyć się lukru z włosów, bo tam też jakimś cudem się znalazł. No, ale za to powstała cała gromada kruchych dyniowatych potworków z delikatną imbirową nutą.
O sobocie w kuchni z dzieciakami, pisze Monika, kulinarna blogerka www.chilifiga.pl
– Mamo, czy mogę dostać następną partię do lukrowania? – pyta Filip.
– Przed chwilą dostałeś, już zdążyłeś udekrować? – pytam zdziwiona.
– No.. nie… Po prostu niechcący zjadłem.
Niechcący. Równie niechcący wsadził dziesięć paluchów naraz do miseczki z lukrem, a następnie je oblizał.
– Wiem, będę miał czarne zęby – ubiegł moje ostrzeżenie.
– Moim zdaniem nowe ci w ogóle nie wyrosną.
– Jak wtedy będę gryzł? – pyta.
– No właśnie, dobre pytanie – mówię.
– Mamo, będę mógł tylko oblizywać różne rzeczy! Na przykład lukier! – ucieszył się.
Nic go nie odstraszy od słodyczy. Na szczęście oprócz pieczonych domowych ciast i ciasteczek, niczego innego słodkiego nie kupuję.
No chyba, że sobie…
Na dyniowe potworki potrzebujemy:
350 g mąki
150 cukru pudru lub drobnego cukru do wypieków
1 jajko
1 żółtko
łyżeczkę proszku do pieczenia
200 g masła
cm startego świeżego imbiru (można oczywiście pominąć jeśli nie lubimy)
jeden zmielony goździk
Wszystko zagniatamy na ciasto i schładzamy ok. godziny w lodówce. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na ok. pół centymetra i wycinamy kółka, które potem odrobinę spłaszczamy od góry i dołu (powinny mieć bardziej owalny kształt, jak dynie). Wsadzamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni (góra-dół) na ok. 13 minut. Następnie ciasteczka dekorujemy.
Pomarańczowy lukier uzyskałam mieszając cukier puder z sokiem z jednej cytryny oraz dosypując kurkumę. Tym razem rozwałkowywaniem i wycinaniem zajęły się wyłącznie dzieci, dzięki czemu kuchnia utonęła w mące, a kawałki ciasta lądowały nawet na szybie.
Pieczenie zajęło mi ok. godziny, sprzątanie – dwie! Poza tym ciągle szukam chętnych do wyprasowania sterty bielizny!
Więcej inspirujących kulinarnych historii znajdziecie na blogu www.chilifiga.pl
Dodaj komentarz