1 maja tradycyjnie już obchodzimy Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, popularnie zwany Świętem Pracy lub po prostu 1 Maja. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę skalę wypadków w zakładach pracy, popandemiczne wyzwania związane z work-life balance czy wynagrodzenia nie nadążające za wzrostem cen, pojawia się pytanie – czy jest co świętować.
Chociaż liczba poszkodowanych w wypadkach przy pracy w 2022 r. zmniejszyła się w porównaniu do roku poprzedniego, dane GUS z kwietnia br. dają dość przerażający obraz bezpieczeństwa polskich pracowników. Wg raportu w 2022 r. zgłoszono 66 606 osób poszkodowanych w wypadkach przy pracy, z czego 365 osób doznało urazu w związku z wypadkiem ciężkim, natomiast aż 180 osób poniosło śmierć w konsekwencji zdarzeń mających miejsce podczas wykonywania obowiązków.
Jak wypadamy na tle UE?
Wg danych Eurostatu w roku 2020 krajem, w którym doszło do największej liczby wypadków przy pracy (obejmujących co najmniej 4 dni nieobecności) były Niemcy (766 192 poszkodowanych), Hiszpania, Francja oraz Włochy. Polska uplasowała się na 8 miejscu z ilością 62 148 poszkodowanych (w tym 190 śmiertelnych). Znacznie lepszy wynik naszego kraju na tle innych ukazuje analiza wypadków przy pracy w przeliczeniu na 100 000 zatrudnionych (tzw. wskaźnik wypadkowości). Tutaj pierwsze miejsce zajmuje Portugalia, kolejno Francja i Hiszpania, a Polska na 30 omawianych krajów była 22.
Taki wynik może cieszyć, należy jednak pamiętać, że analiza wypadków pomiędzy krajami w stosunku 1:1 może być niemiarodajna. Sposób raportowania wypadków, obowiązek ich zgłaszania oraz ich późniejsza analiza, znacznie różni się pomiędzy krajami członkowskimi, np. systemy zgłaszania wypadków oparte na ubezpieczeniach oferują lepszą rekompensatę finansową, niż ogólne ubezpieczenia społeczne, a weryfikacja, jaki rodzaj ubezpieczenia przeważa w danym kraju może być niemożliwa do realizacji.
Czy polscy pracownicy mają co świętować?
Analizy GUS pokazują, że idziemy w dobrym kierunku poprzez cykliczne zmniejszanie poziomu wypadkowości. Aby utrzymać ten trend należy stale pracować nad świadomością pracodawców i pracowników – bez tego nawet najlepsze zabezpieczenia, środki ochrony indywidualnej, nadzór inspektorów BHP czy kontrole urzędów nie będą wystarczające do utrzymania wyników. Każdemu pracodawcy powinno zależeć, aby praca była wykonywana świadomie i bezpiecznie niezależnie od tego, czy w danej chwili jest obserwowana przez inspektorów BHP czy też nie – mówi Aleksandra Silarska, Ekspert ds. bezpieczeństwa pracy W&W Consulting.
Pomimo rosnącej świadomości oraz chęci pracodawców do robienia więcej, niż minimum wskazane w przepisach, w dalszym ciągu możemy natknąć się na firmy, gdzie zasady BHP „kuleją” i są traktowane jak w humorystycznym zdaniu „Bezpieczeństwo Hamuje Pracę”.
Tempo pracy, brak świadomości oraz lekceważenie z pozoru drobnych zagrożeń jak np. zaprószenie lub zachlapanie oczu spowodowane brakiem okularów ochronnych powoduje, że pracownicy ulegają wypadkom, których można było uniknąć minimalnym nakładem pracy oraz kosztów – dodaje.
Należy pamiętać, że przepis w rozporządzeniu stanowi podstawę prawną do jego realizacji, a to czy oraz kiedy zostanie to zrealizowane, jest obowiązkiem pracodawcy. Rolą inspektorów PIP czy UDT jest weryfikacja tych wymagań, jednak często zdarza się, że nie ma możliwości ich realizacji. Można tutaj przytoczyć przykład, który zapewne w okresie letnim ponownie zostanie poddany analizie – praca w żurawiach. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Przedsiębiorczości i Technologii z dn. 22 października 2018 w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy obsłudze żurawi wieżowych i szybkomontujacych, paragraf 11, ptk 14 „Niedopuszczalne jest obsługiwanie żurawia, jeżeli temperatura w kabinie żurawia jest niższa niż 18C i wyższa niż 28C”. Pomimo tego w sezonie letnim PIP otrzymuje informacje o temperaturach nawet rzędu 35-40 stopni C wewnątrz kabiny. Zapewnienie np. klimatyzatorów w kabinach jest obowiązkiem pracodawcy, ale zweryfikowanie czy one faktycznie zostały tam zamontowane może być niemożliwe do naocznej realizacji przez inspektorów PIP.
Inflacja, sytuacja gospodarcza, zmiany w przepisach prawa pracy oraz chęć podnoszenia jakości wykonywanych usług wraz z utrzymaniem, a nawet poprawą aktualnego stanu bezpieczeństwa pracy – te wyzwania będą istotne w najbliższym czasie dla polskich pracodawców.
Wcześniej ustalona wizja dotycząca planów względem poprawy BHP w zakładzie bardzo często schodzi na dalszy plan z uwagi na stale pojawiające się wyzwania w innych strukturach firmy. Niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa warto skorzystać z pomocy profesjonalnych firm, które zajmą się indywidualną oceną przedsiębiorstwa, dostosują plan rozłożony w realnym czasie oraz określą przejrzyste cele i wymagania do poprawy stanu BHP – podsumowuje Aleksandra Silarska.
Dodaj komentarz