Płaskorzeźby zdobiące fasadę kamienicy przy ulicy Ratajczaka 37 nie mają szczęścia. Część przechodniów spiesząc się przebiega tędy nawet nie zwracając na nie uwagi. Są jednak i takie osoby, dla których ozdoba ta ma tylko i wyłącznie propagandowy wydźwięk pochodzący z czasów, o których chcieliby jak najszybciej zapomnieć.
Kiedyś mieściło się tutaj Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (TPPR). Można tutaj było między innymi kupić bądź wypożyczyć książki i prasę naszego wschodniego sąsiada. Niestety ze względów politycznych i historycznych nie darzyliśmy go – delikatnie rzecz ujmując – miłością. Nasze wzajemne stosunki dalekie były od propagandy, którą nas karmiono w czasach realnego socjalizmu. Nic zatem dziwnego, że padały one czasami ofiarą “zamachów”
Było tak również wtedy, gdy pomieszczenia po TPPR zajęła działaczka SLD. Młoda, popularna, była niemal gwiazdą na lokalnej scenie politycznej. Czy ktoś jeszcze pamięta Sylwię Pusz? Jej polityczna gwiazda choć intensywnie, nie świeciła zbyt długo na lewicowym firmamencie. Gdy urzędowała w tym budynku jako posłanka, parkując często swój samochód w sposób nieprzepisowy po drugiej stronie ulicy, postacie na ścianie oblewane były farbą. Najczęściej czerwoną.
Obecnie w budynku swoją siedzibę ma między innymi Towarzystwo Uniwersytet Trzeciego Wieku.
Płaskorzeźby przedstawiają w symboliczny sposób przyjaźń jaka łączyć nas miała ze Związkiem Radzieckim. Po lewej stronie widzimy ściskających sobie dłonie żołnierzy radzieckiego i polskiego. Po prawej stronie witają się natomiast Aleksander Puszkin i Adam Mickiewicz.
Teraz płaskorzeźby ktoś oblał zieloną farbą. Czy to “podpis” ekologów? Może to znak, że są i działają u nas zielone ludziki? Czy jest zwykły akt wandalizmu bez żadnych politycznych podtekstów? Ponieważ, jak wiadomo, porzundek musi być, ktoś posprzątać musi. Na razie piaskiem posypano to, co rozlało się podczas ataku na chodniku, żeby farby nie roznosić i się na niej nie ślizgać jak na ligawce.
Dodaj komentarz