Gospodarka

Tuż przed EURO2012 – Piłkarskie święto poznaniaków

Debata tuż przed Euro 2012  Foto: Sollus / Jacek Lisewski

Przygotowania do mistrzostw Europy w piłce nożnej to 5 lat realizacji wieku inwestycji w Poznaniu i regionie. Sporo udało się zrobić, wiele firm wzięło udział w budowie dróg, stadionu, lotniska, modernizacji kolei. Część projektów jest opóźniona, ale to nie przeszkodzi mieszkańcom Wielkopolski we włączeniu się w celebrację turnieju, a po nim w korzystaniu z wielu udogodnień. Takie wnioski płyną z kolejnej „Debaty z Głosem”, którą zorganizowaliśmy korzystając z gościny restauracji Mosaica hotelu IBB Andersia, na sześć tygodni przed meczem inauguracyjnym EURO 2012.

Debata tuż przed Euro 2012 Foto: Sollus / Jacek Lisewski

Do dyskusji o tym czego nauczyło nas kilka lat realizacji wielu projektów infrastrukturalnych, organizacyjnych i społecznych przed piłkarskimi mistrzostwami zaprosiliśmy ludzi, którzy mają duży udział w planowaniu i realizacji tych działań. Spotkaliśmy się z Michałem Prymasem (pełnomocnikiem prezydenta Poznania ds. Euro 2012), Grzegorzem Bykowskim (członkiem zarządu spółki Port Lotniczy Poznań-Ławica), Wojciechem Majchrzyckim (dyrektorem zarządzającym spółki Den Braven East, byłym radnym miasta Poznania i przewodniczącym komisji budżetu i finansów), Włodzimierzem Matczakiem (dyrektorem ds. eksploatacji i utrzymania autostrady ze spółki Autostrada Eksploatacja) i Filipem Pszczołą (przedstawicielem zarządu spółki POZ Airport Services, odpowiadającej za obsługę naziemną lotów).

Najszerszą wiedzę o przygotowaniu do Euro 2012 w Poznaniu ma chyba Pan?

Michał Prymas Foto: Sollus / Jacek LisewskiMichał Prymas: Miasto koordynuje 16 procesów przygotowań – odpowiadających dywizjom UEFA – w zakresie projektów infrastrukturalnych, organizacyjnych i społecznych. Koordynujemy transport, komunikację, wolontariat, projekty społeczne, strefę kibica, przygotowanie do meczów stadionu, lotnisk i dworców, jak też zabezpieczenie medyczne, bezpieczeństwo fizyczne i ochronę. Ciężar przygotowań jest po stronie jednostek, które są odpowiedzialne za poszczególne działania, nadzorują ich wykonanie i je rozliczają.

Włodzimierz Matczak: Nasza firma jest odpowiedzialna za bieżące utrzymanie i pobór opłat na odcinku koncesyjnym autostrady A2 od Konina do Świecka. Nasze zaangażowanie w przygotowania do mistrzostw to głównie modernizacja przepustowości punktu poborów opłat, zwiększenie liczby pasów, otwarcie w terminie odcinka do zachodniej granicy, teraz kończymy jeszcze budowę dwóch węzłów, które będą łączyły drogi ekspresowe S5 i S 11. Jesteśmy włączeni w pracę miejsko- wojewódzkiego sztabu kryzysowego, w sprawach związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa, dobrej organizacji ruchu, opiniowaliśmy też projekt oznakowania dla kibiców, zapewniający dobry dojazd na stadion.

Wojciech Majchrzycki: Od kilkunastu lat prezesuję spółce Den Braven East, angażując się jednocześnie w działalność publiczną. W poprzedniej kadencji byłem radnym miasta Poznania i przewodniczącym komisji budżetu i finansów, przez co blisko są mi znane sprawy związane z rozpoczynaniem wszystkich inwestycji związanych z Euro, w tym tej największej – budowy stadionu.

Filip Pszczoła: Spółka POZ Airport Services, świadcząca usługi naziemne na lotnisku Ławica jest już na ostatnim etapie przygotowawczym, i jesteśmy gotowi na obsłużenie zwiększonego ruchu lotniczego na poznańskim lotnisku.

Grzegorz Bykowski: Dodam, że mam przyjemność koordynować proces inwestycyjny na poznańskim lotnisku.

Organizowaliśmy wcześniej imprezy dużej rangi, ale dostawaliśmy je dlatego, ze zapewnialiśmy określony poziom obsługi i bazę infrastrukturalną. Teraz sprawa wygląda inaczej – dostaliśmy imprezę i musieliśmy się dostosować do jej warunków. Euforia na początku, bo będziemy mieli stadiony, autostrady, lotniska i wiele innych spraw. Co po kilku latach zostało z tych nadziei i radości?

Michał Prymas: Gdybyśmy naszą wiedzę czerpali tylko z mediów to widzielibyśmy przede wszystkim inwestycje niezrealizowane, lub realizowane z opóźnieniem. Mamy to do siebie, że bardzo szybko przyzwyczajamy się do dobrego. Gdybym teraz wymienił wszystkie inwestycje które były realizowane w trybie ustawy o EURO 2012, to pewnie ktoś by się chwycił za głowę: nowa Głogowska, nitka wiaduktu na Górczynie, wiadukt nad Dolną Wildą, ulica Nowe Zawady, nowa Lechicka, nowa ulica Winogrady, Bukowska. Cała masa inwestycji, które już powstały, z których korzystamy, a zapomnieliśmy, że katalizatorem ich powstania jest EURO właśnie. To mistrzostwa były bodźcem do budowy stadionu, term, modernizacji Bułgarskiej, tramwaju na Grunwaldzkiej, lotniska, dworca. Oczywiście, nie ma co ukrywać, że pewnych rzeczy nie zrobiliśmy. W momencie planowania inwestycji były zupełnie inne warunki makroekonomiczne w Europie i zupełnie inne ustawodawstwo w Polsce. Zmiany przy samych tylko progach podatkowych i kwotach wolnych od podatków, doprowadziły do spadku przychodów miasta Poznania w ciągu 4 lat o 800 mln złotych. Mieć 800 mln to zrobić nową Obornicką, Naramowicką i kilka ulic. Niektóre inwestycje zostały też opóźnione z przyczyn leżących po stronie inwestorów.

Grzegorz Bykowski Foto: Sollus / Jacek LisewskiGrzegorz Bykowski: Wiele razy lotnisko było takim elementem w planach mistrzostw zaznaczanym na czerwono, i było porównywane do Gdańska, Krakowa i Katowic, Wrocławia.Choć z drugiej strony można zadać pytanie : Na jakiej podstawie Prezydent Poznania wraz z wspólnikami miał podjąć decyzję o rozbudowie lotniska w 2007 roku, kiedy liczba pasażerów oscylowała wokół 800 tys. pasażerów rocznie, a port zapewniał przepustowość na poziomie 1,5 mln. Nie można wtedy było decydować o rozbudowie do czterokrotnie większej przepustowości (3mln pax) niż realnie wykorzystywana. Jesteśmy projektem, który przez długi czas był na pierwszych stronach gazet jako projekt opóźniony. Mieliśmy też pewne opóźnienia wynikające z naszej winy, ale głównie spowodowane późnym startem inwestycji. Nowy terminal we Wrocławiu teraz jest świetny, ale ten terminal, który funkcjonował jeszcze dwa miesiące temu był budowany z myślą o przepływie 500-700 tys. pasażerów a obsługiwał prawie trzy razy więcej. Terminal w Gdańsku, który obsłużył w ub. roku 2 miliony pasażerów był budowany na ok. 600 tys. z opcją rozbudowy do miliona. Tam presja rozbudowy lotniska była zupełnie inna. Mimo to nam się udało zrealizować rozbudowę przy dużym szczęściu i – co trzeba podkreślać – dużym wsparciu i życzliwości wszystkich instytucji publicznych, władz czy spółki Euro. Ktoś musiał nas sfinansować, nie tylko miasto, województwo czy środki unijne. Bank musiał pożyczyć pieniądze na zasadach komercyjnych, była emisja obligacji.. Więc z jednej strony wielka presja i wielki stres a z drugiej strony duże zaangażowanie i wielkie szczęście, że nam się udało zrealizować te inwestycje w oparciu o specustawę.

Włodzimierz Matczak Foto: Sollus / Jacek LisewskiWojciech Majchrzycki: Dzisiaj nie do końca sobie uświadamiamy co się przez te ostatnie lata w mieście wydarzyło, a warto to podkreślać. Decyzje podejmowane kilka lat temu były bardzo odważne. Nie zdajemy sobie sprawy gdzie byłby dziś Poznań, gdybyśmy tej imprezy nie organizowali. Rozkopany Wrocław czy Warszawę postrzegalibyśmy wtedy w kategorii cudu i sukcesu – wszędzie dźwigi i wykopy. Zauważam z dużą satysfakcją, że poza uwagami w mediach, dotyczącymi głównie opóźnień inwestycyjnych, to poznaniacy szczególnie nie narzekają. Przez ostatnie miesiące nauczyliśmy się żyć z korkami, zamkniętymi ulicami, bo wszyscy mamy w głowie ten czerwcowy termin graniczny, do którego większość projektów trzeba zakończyć. Mamy świadomość, że te inwestycje z nami zostaną. Te 10 dni, w ramach których odbędą się trzy mecze grupowe w Poznaniu minie szybko, kurz opadnie, a wszystko co zbudowane zostanie. Zrobi się w mieście przestrzennie i nowocześnie, świetne lotnisko, znakomity nowy dworzec. A to dla poznaniaków i dla biznesu poznańskiego jest niezwykle istotne, bo przybliża nas do Europy. A za kilka miesięcy znów pewnie pojawią się głosy – jaką imprezę organizujemy następną. A że te wszystkie inwestycje przyszło nam realizować w trudnych czasach? Tak się zdarzyło, i bądźmy pewni, że gdyby nie EURO, wszystko trwało by przez kolejnych 14 lat. I to jeszcze nie na pewno, przy obecnej sytuacji budżetowej miasta.

Grzegorz Bykowski: Mogę potwierdzić, gdyby nie mistrzostwa, na pewno rozbudowę lotniska prowadzilibyśmy w innej kolejności, koniec realizacji planując na 2015 rok. O nowym terminalu moglibyśmy pomyśleć pod koniec 2013 roku, jeżeli nie w 2014. Miasto i województwo w obecnej sytuacji mogłoby się nie zdecydować przekazać aż 50 mln złotych na rozbudowę, gdyby nie EURO.

Wojciech Majchrzycki: Zawsze są inne priorytety, a dla poznańskich przedsiębiorców sprawne, duże lotnisko, z bogatą siatką połączeń, to duży atut, z którego sobie może nie zdajemy nawet sprawy. Podobnie autostrady. EURO to tak naprawdę nowe otwarcie autostrady, bo Europa odkryje, że jest taka droga, że jest Poznań, do którego można się błyskawicznie dostać z Berlina.

Włodzimierz Matczak: Jednoczesne budowanie 100 km od Świecka do Nowego Tomyśla to było skomplikowane przedsięwzięcie, ale jak widać wszystko zagrało, budowa ukończona, termin dotrzymany. Połączenie miedzy Wielkopolską a Niemcami skróciło znacznie odległości. Ludzie odkryli, że można z Poznania jechać rano do Berlina na zakupy i kawę lub spotkanie biznesowe i zdążyć po południu odebrać dziecko z przedszkola. Dla mistrzostw może autostrada nie będzie mieć takiego znaczenia jak lotnisko, bo mamy taką grupę w Poznaniu, że nie spodziewamy się wielkiej liczby kibiców, którzy będą dojeżdżali A2 na mecze. Chorwaci Irlandczycy czy Włosi będą korzystać z innych możliwości, ale Niemcy też będą chcieli przyjechać. Autostrada się przyda, jak bardzo będą mogli przekonać się ci, którzy będą narzekać na brakujący odcinek między Warszawą i Łodzią.

Lotnisko się rozbudowuje a jak wygląda obsługa pasażerów, sprawy techniczne?

Filip Pszczoła Foto: Sollus / Jacek LisewskiFilip Pszczoła: My musimy być elastyczni, bo korzystamy z dostępnej infrastruktury na lotnisku. Podczas EURO 2012 będą wdrażane nowe rozwiązania, natomiast przez 15 lat działania spółki mieliśmy do czynienia kilkukrotnie z obsługą dużych imprez i wzmożonym ruchem pasażerskim. Obsłużyliśmy i konferencję klimatyczną i kilka zjazdów, kiedy ruch był porównywany ze spodziewanym podczas EURO. Oczywiście, od dłuższego czasu przygotowujemy się do samej imprezy, ale nie spodziewamy się większych niespodzianek i po stronie technicznej, i po stronie pasażerskiej. Warto nadmienić również, że posiadamy już doświadczenia w obsłudze zarówno drużyn piłkarskich jak i dużych grup kibiców.

Grzegorz Bykowski: Sytuacje, które możemy przewidzieć mamy pod kontrolą, infrastruktura terminalowa jest gotowa, pole wzlotu, wszystko spokojnie testujemy. Terminal jest gotowy, ale oddamy go oficjalnie na początku czerwca. Nie wiemy do końca jak będzie wyglądała obsługa paszportowa przy zawieszonej strefie Schengen i wzmożonej kontroli na granicach. Nie wiemy jak kibice będą po meczu wracać na lotnisko, jaka będzie pogoda, co ma wielki wpływ na sytuację na lotnisku. Obserwowaliśmy podobne imprezy w innych miastach i wszędzie były niespodzianki. W Gdańsku nie da się dojść pieszo na stadion, u nas przeciwnie – wystarczy 30 minutowy spacer. Te drobne sprawy jak dojazd ze stadionu, pogoda, obsługa na lotnisku będą w gruncie rzeczy rzutowały na to jak się wszystko uda. Będziemy przez te kilka dni w stanie podwyższonej gotowości, choć nie możemy sobie pozwolić aby dotrudnić nowe osoby na czas EURO, bo nie mielibyśmy co z nimi potem zrobić, a szkolenie personelu trwa czasami nawet pół roku za granicą. Mniej więcej wiemy, na podstawie danych od koordynatora, że linie zamierzają przewieźć w tym czasie ok. 450 tysięcy pasażerów przy założeniu dodatkowych 800 operacji czarterowych w czerwcu. To oznacza dwukrotnie większy ruch niż normalnie. Niestety linie mogą w każdej chwili zmienić rozkład lotów na co musimy być również przygotowani. Na pewno zdarzą się opóźnione loty, zagubieni kibice, kibice spóźniający się na samolot, tego się nie uniknie.

Wojciech Majchrzycki: Dla mnie w tej chwili ważniejsza od kwestii technicznych jest atmosfera jaką stworzymy jako miasto, jak wypadnie strefa kibica, jak będzie funkcjonowało centrum i jakie miny będą mieli mieszkańcy Poznania, a w konsekwencji, jaki obraz Poznania zabierze ze sobą te kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy ludzi, którzy nas odwiedzą. Nad tym się trochę za mało pracuje, zostało bardzo niewiele czasu, a emocjonalne zaangażowanie poznaniaków nie jest jeszcze na takim poziomie na jakim mogłoby być. To wynika również z faktu, że jesteśmy bombardowani negatywnymi informacjami, nie traktujemy EURO w kategorii święta. Wydaje mi się, że „poznański czerwiec” może okazać się w tym roku wyjątkowo bogaty, oferta kulturalna i artystyczna przygotowana przy okazji EURO będzie atrakcyjna. Firmy i instytucje kulturalne czują, że jest to wydarzenie, przy którym będzie można zarobić i zaistnieć, gdyż miasto będzie żyło tą imprezą. Liczę więc, że z każdym dniem pozytywna atmosfera wokół tego wydarzenia będzie rosła.

Debata tuż przed Euro 2012 Foto: Sollus / Jacek Lisewski

Oczekiwania hoteli, gastronomii są duże, a może się przeliczą?

Grzegorz Bykowski: Jestem pewien że jako miasto z całą infrastrukturą zapewnimy przynajmniej przyzwoity poziom imprezy i obsługi. Teraz trzeba się skupić na przekonaniu mieszkańców miasta, regionu a nawet dalszych miast, że warto mistrzostwa przeżywać w Poznaniu. Trzeba wytłumaczyć mieszkańcom, że nie trzeba się bać tłoku, korków, tak jak nie trzeba było wyjeżdżać podczas konferencji klimatycznej. Byłoby największą tragedią, gdybyśmy tymi mistrzostwami się przestraszyli. Lotnisko tylko przez 6-10 dni będzie mocno zajęte, pozostanie jeszcze ponad 20 dni „spokojnych”. Musimy przekazać pozytywny sygnał mieszkańcom, żeby się bawili dobrze na miejscu. Niech przyjeżdżają ludzie z Piły, Leszna, a nawet spoza Wielkopolski. Można w ciągu dwóch godzin przyjechać z Łodzi, wejść do strefy kibica, bawić się wspólnie i wrócić. Na tym powinno nam zależeć, bo ograniczona jest liczba osób, która może przyjechać czy przylecieć specjalnie z zagranicy na mecze, co związane jest na przykład z dystrybucją biletów.

Michał Prymas: Poznaniacy i to, co mamy do zaoferowania dla kibiców zdecyduje o nastawieniu, z jakim nastawieniem goście od nas wyjadą. Jest realizowanych kilka ciekawych projektów: wolontariat, akcje społeczne dla mieszkańców, jak Krewni EURO czy Ambasadorowie EURO, które realizowane są z powodzeniem. Barierą tworzenia pozytywnego klimatu bywają media, Z tym mamy cały czas problem i nie zawsze dajemy sobie radę, to jest trochę wojna z wiatrakami. Działania bezpośrednie, jakie by świetne nie były, poza mediami mają ograniczoną siłę rażenia. Jeśli podczas akcji Krewni EURO na każdą zbiórkę krwi przychodzi 400 osób, co jest wynikiem fenomenalnym przy takich akcjach, to mamy już tych ludzi kupionych dla idei. Teraz, jak tu już słusznie panowie zauważyli, jest czas komunikowania, że to poznaniacy są gospodarzami turnieju. Nasza rolą jest organizowanie takich kampanii jak ostatnio z wizerunkami mieszkańców. Zaraz nam zarzucono, że nie wzięliśmy do promocji na billboardach aktorów i celebrytów. Właśnie dlatego ich nie wzięliśmy, bo to nie oni są najważniejsi, nie oni są gospodarzami tylko każdy z mieszkańców Poznania. Pokażmy siebie i miasto z jak najlepszej strony.

Budowa Stadionu Miejskiego - marzec 2010 Foto: lepszyPOZNAN.pl / ag

Gdyby można było wybierać, to czy EURO powinno rozpocząć się już dzisiaj, faktycznie za miesiąc, czy może… za rok. Czy przydałby się dodatkowy czas, żeby coś poprawić, zdążyć ze wszystkimi planami?

Wojciech Majchrzycki: Za miesiąc, ten termin jest dobry.

Grzegorz Bykowski: Poznań będzie gotowy za miesiąc, przez dodatkowy rok to nie wiem, może kilka ulic najwyżej udałoby się jeszcze zmodernizować, ale to już chyba nie ma tak kluczowego znaczenia w kontekście organizacji mistrzostw.

Michał Prymas: Zawsze wydaje się, że czasu jest za mało. Rozmawialiśmy dużo ze Szwajcarami, około 1000 dni przed imprezą. Tłumaczyli nam: „teraz sobie pracujecie, przygotowujecie się spokojnie do turnieju, przekładacie spotkanie z dnia na dzień i traktujecie to jako coś zupełnie normalnego, bez konsekwencji. Trzy dni przed turniejem każda godzina zwłoki będzie miała złe następstwa i nie będziecie sobie mogli wybaczyć, że kiedyś odpuściliście trzy dni”. Gdybyśmy mieli mieć euro nie za miesiąc a za pół roku, pojawiłoby się jeszcze kilka innych zadań dodatkowo, które też pewnie byłyby w timingu opóźnione i musielibyśmy się spieszyć, żeby je wykonać, stres byłby większy. Więcej czasu nie oznacza, żebyśmy się lepiej przygotowali.

Grzegorz Bykowski: Pewnie lepiej byłoby dowiadywać się o przyznaniu imprezy z 8 letnim wyprzedzeniem. Najtrudniejszy czas w tym procesie to mozolne przygotowania inwestycji, przede wszystkim wszystkich uzgodnień. Mieliśmy pięć lat, więc to stosunkowo dużo czasu. Choć nie data ogłoszenia organizatorów mistrzostw była w tym kontekście najważniejsza, tylko sytuacja finansowa i gospodarcza jaka zaistniała w międzyczasie.

Wojciech Majchrzycki: Ta lekcja wiele nas nauczyła, mimo, że czasem była bolesna. Pięć lat temu byliśmy przekonani, że to wszystko nie ma prawa się udać. Harmonogram inwestycji był tak ułożony, że 90% z nich miało się kończyć w maju 2012 roku. Spiętrzenie prac infrastrukturalnych miało spowodować zamknięcie miasta, a wykonawcy mieli deptać sobie wzajemnie po głowach. Wtedy nikt nie brał tego poważnie, jednak życie zweryfikowało te plany. Dziś to doświadczenie pozwala nam nie bać się kolejnych wyzwań, nagromadzony w ludziach i instytucjach entuzjazm trzeba wykorzystać, czasami ucząc się na błędach.

Michał Prymas: Zostaniemy z niesamowitym know how. Wiem jak wygląda współpraca między kilkudziesięciu jednostkami, które w jakimś zakresie koordynuję i zawsze bolączką każdej korporacji, w tym takiej jak miasto Poznań i jednostki z nim związane, jest umiejętność współpracy, wzajemny przepływ informacji, bycia współodpowiedzialnym za projekty. Te podmioty dopiero teraz uświadomiły sobie, jakie efekty można osiągnąć przy tak bliskiej współpracy, która jest możliwa. Zostały przećwiczone pewne elementy współpracy i możemy to wykorzystywać nie tylko przy dużych imprezach, ale też w codziennym funkcjonowaniu miasta.

Jak wyglądają przygotowania do turnieju z punktu widzenia małych i średnich przedsiębiorców, niezaangażowanych w organizację i obsługę?

Wojciech Majchrzycki: Właściciele kilkunastu tysięcy poznańskich firm mają podobną opinię, co większość mieszkańców. Część ma swoje obawy podobne do tych sprzed konferencji klimatycznej, ale mam nadzieję, że nadchodzące tygodnie pokażą, iż niesłusznie. Ci, którzy nie prowadzą restauracji, nie oferują usług przydatnych przyjezdnym, na EURO skorzystają raczej tylko wizerunkowo. Mogą zaprosić swoich kontrahentów do Poznania, do wspólnej zabawy, tak jak to czynimy w mojej firmie. Poznań stanie się wyjątkowym miastem, jednym z ośmiu w Europie, w których w tym czasie ta wyjątkowa impreza będzie się odbywała. Dla wielu osób współpracujących z naszą firmą, rozsianych po kilkudziesięciu krajach świata, Poznań był dotąd tak samo nieznanym i egzotycznym miastem, jak dla nas są niektóre miasta np. w RPA. Dzisiaj zaś dokładnie wiedzą gdzie leży Poznań, bo informacje o mistrzostwach pojawiają się w zagranicznych mediach coraz częściej, a Poznań widnieje w każdym harmonogramie meczowym. Tak jak mówiłem, dla przedsiębiorców ważne są długofalowe efekty, otwarcie Poznania i dobre skomunikowanie, poprawione połączenia kolejowe, które na dziś nie są tak spektakularnie widoczne jak lotnisko czy autostrada. Jednak logistyka dla większości firm jest bardzo istotna. Po latach, gdy będziemy wracać myślami do tej imprezy, nie będziemy pamiętać o korkach, o uciążliwościach, tylko wyliczać rzeczy, które w tym bardzo krótkim czasie zostały zrobione.

Michał Prymas: Podobnie było w 1929 roku z PWK w Poznaniu. Teraz wszyscy jednoznacznie oceniają tę wystawę jako skok cywilizacyjny i gospodarczy miasta, a czytałem różne wspomnienia, z których wynika, że wtedy też nie było powszechnej akceptacji do wszystkich inwestycji, które powstawały w rejonie obecnych targów i Łazarza. Miasto było całe rozkopane i też zdarzało się niezadowolenie. A teraz wszyscy z dumą pokazują budynki, które zbudowane specjalnie na wystawę, służą miastu do dziś.

Wojciech Majchrzycki: Jestem optymistą, mimo różnych negatywnych przekazów, liczę przede wszystkim na ludzi młodych, liczę na atmosferę piłkarskiego święta. Narzekamy przed imprezą, pewnie będziemy narzekać i po niej. Wiadomo, że utrudnione życie będą mieli mieszkańcy centrum, okolic strefy kibica. Będą się musieli dostosować i jakoś przeżyć ten miesiąc, ale wszyscy powinni się dobrze bawić, bo to się przełoży na emocje, na ilość wydawanych pieniędzy, na to jaki wizerunek miasta goście zabiorą ze sobą. Uwierzmy, że uczestniczymy w historycznym wydarzeniu.

Rozmawiali: Michał Cieślak i Andrzej Gogulski
Zdjęcia: Sollus.pl / Jacek Lisewski

Debata tuż przed Euro 2012 Foto: Sollus / Jacek Lisewski

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz