Od tygodnia emocjonujemy się kolejną bublem miejskich urzędników, jakim niewątpliwie jest wprowadzenie Poznańskiej Elektronicznej Karty Aglomeracyjnej. Znów wszyscy są zbulwersowani, ale i tak w najbliższych wyborach wygra Ryszard Grobelny.
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Poznania Prezydent przedstawił informacje dotyczące problemów, jakie widzą urzędnicy przy wprowadzeniu systemu w życie. Wiceprezydent Kruszyński przedstawiający radnym informacje, nawet użył sformułowania, że to “mieszkańcy, sami sobie zablokowali dostęp do strony internetowej” i dlatego 1 lipca strona ZTM była niedostępna. I teraz nie wiem, czy jako mieszkaniec, mam przepraszać ZTM, za to, że mój trzymiesięczny bilet kończył się akurat 1 lipca? Nie wiem, też czy jako mieszkaniec, chcący być fair wobec miasta i zapłacić za skorzystanie z komunikacji powinienem jeszcze wysłać przeprosiny? W sumie podczas całej debaty nie usłyszałem słowa przepraszam, ale może moje oczekiwania są wygórowane. Ale do “przeprosin” jeszcze wrócę, bo coś na ich kształt padło ze strony Prezydenta Ryszarda Grobelnego.
Jak to było? Zacznijmy od zniżki dla płacących podatki w Poznaniu. Osoba, która wymyśliła system zbierania papieru i “wgrywania” zniżek znajdujących się w systemie na kartę niech spłonie w piekle – w sumie nie można wymyślić głupszego sposobu na zapchanie sobie Punktów Obsługi Klienta. W końcu 200 000 osób musi przyjść i powiedzieć – płacę podatek w Poznaniu i powinienem mieć tańszy bilet. Usiedliśmy ze znajomymi i ktoś, gdzieś usłyszał, że trzeba złożyć oświadczenie jeśli chce się kupić tańszy bilet. Faktycznie na stronie Peki znaleźliśmy stosowne oświadczenie, wydrukowaliśmy i wypełniliśmy. Jako dobry kolega, który jeden z jedenastu punktów obsługi klienta mam niedaleko przystanku na którym wysiadam postanowiłem je zebrać i zanieść do okienka. Miła pani przyjęła je i poprosiła o wszystkie karty. Ale, że jak, mam zabrać karty kolegów i przyjść z nimi jeszcze raz do punktu? Na szczęście Pani znalazła rozwiązanie – zrobimy tak, ja wrzucę zniżki do systemu, a koledzy niech ustawią się w kolejki do dowolnego punktu i poproszą o “synchronizację karty”. Teraz to sobie pomyślałem wyzwiska pod adresem pomysłodawców. Skoro skracam kolejkę o kilka ładnych osób, to po co w pojazdach zainstalowano 4000 elektronicznych kasowników, skoro nie można tam nic innego zrobić jak tylko skasować bilet? A wręcz nakazuje mi się skorzystanie z 25 stacjonarnych stanowisk w których można takie uprawnienia załadować na kartę – wydłużając tym samym kolejkę. Dopiero wczoraj podano informację, że pracują nad innym systemem przyjmowania zgłoszeń. Dopiero wczoraj zdali sobie z tego sprawę?
Jak wspomniałem, mój trzymiesięczny bilet kończył się 1 lipca. Na szczęście, coś mnie podkusiło i ten ostatni bilet w kwietniu kupiłem w punkcie ZTM. Pani w okienku aktywowała mi wtedy PEKĘ, dzięki czemu nie musiałem stać w długich kolejkach. Zaraz po północy 1 lipca zalogowałem się na stronę internetową. Znaczy, od razu zalogowałem się, bez szaleństw – po wielu próbach system uznał, że wpisałem prawidłowe hasło. Ale moim oczom ukazały się 4 bilety do wyboru. Dwa z taryfy, która odeszła do historii, i dwa nowe. Jeden ważny do 1 lipca 2014, a drugi ważny od 2 lipca 2014. Co wybrać? Trochę się wahałem, ale kupiłem ten ważny od 2 lipca. Rano kiedy wsiadłem do tramwaju próbowałem synchronizować bilety, niestety przez cały dzień ta sztuka nie udawała się. Wspaniałomyślnie dyrektor Bajoński podał informację, że kanarzy będą pomagać pasażerom. Ale następnego dnia nadal mój bilet nie potrafił załadować się na kartę. Zadzwoniłem na infolinię i usłyszałem, że mam pójść do punktu ZTM. Ale widząc, co się dzieje w tych punktach, to nie odważyłem się dobijać pracowników pracujących ponad siły w okienkach. Już 3 lipca, wspaniałomyślnie mój bilet został przetransferowany na kartę w jednym z kasowników. Odetchnąłem z ulgą.
Ale Pan Prezydent Kruszyński wymienia 11 problemów, które wstrząsnęły Peką u podstaw. Nie zagłębiając się zbytnio za prawie wszystko odpowiada firma “Bull Polska”. Nigdzie nie było błędów ze strony urzędników czy projektantów systemu. Szymon Szynkowski vel Sęk zastanawia się nawet czy u fundamentów system został prawidłowo zaprojektowany? Ale stanowisko urzędu jest znane – to nie my, to oni są winni. Czy tak postępuje się po kilku latach przygotowań do wprowadzenia nowego systemu?
Radny Michał Grześ w trakcie dyskusji zwraca uwagę na jeden ważny aspekt – przez wiele lat nie robiono z Peką nic. W którymś momencie dowiedziano się że mają nam zabrać pieniądze i dlatego zaczęto go na gwałt wprowadzać. Ten system miał być stworzony wspólnie z Politechniką Poznańską, a okazało się, że za te całe pieniądze kupiliśmy system, który mam nadzieję, gdzieś jeszcze został wdrożony.
Trudno się nie zgodzić, bo moja wiedza, chociażby informatyczna pozwala postawić mi tezę, że “front”, czyli to co widzą klienci jako stronę internetową w obecnej konfiguracji nie przeżyje kolejnego “ataku” użytkowników. Zgodnie z danymi, które zaprezentowano 1 lipca ok. 14 000 osób odwiedzających stronę Peki zablokowało serwer. Nie przypuszczam, żeby Poznańskie Centrum Superkomputerowo Sieciowe, w którym znajduje się serwer dysponowało małą mocą obliczeniową i kiepskim sprzętem. Ale wiedza informatyków zarządzających systemem jest na mizernym poziomie, bo nie znają podstawowych narzędzi do obsługi choćby takiego ruchu. A przypomnijmy, że system zaprojektowano do obsługi 400 000 kart. Do tej pory wydano ich nieco ponad 211 000 sztuk. I teraz nie wiem, czy nie powinienem razem z kilkoma tysiącami poznaniaków, chcących zapłacić za usługi oczekiwać przyjścia o 6:00 rano miłych panów z Policji celem wyjaśnienia mojego “ataku” na struktury Peki? Nie ma sensu kopać leżącego, ale zastanawiam się, dlaczego “informatycy” ZTM wpadli na genialne połączenie maszyny znajdującej się w PCSS z infrastrukturą firmy Home.pl?
Co na to wszystko Prezydent Grobelny – nie mam nawyku chowania głowy w piasek. Czy możemy być zadowoleni ze sposobu wprowadzania tego systemu? Jasne, że nie. Nie przewidzieliśmy, że błędy które się nawarstwią spowodują wzrost ruchu w POKach. Jestem zły z tego powodu, że moi współpracownicy nie potrafili rozwiązać problemu zbyt długich kolejek. Moim zadaniem pewne reakcje były podjęte zbyt późno.
System był testowany. Ale, elementy nie zadziałały w wyniku pełnego obciążenia systemu. Nie jestem specjalista technicznym i będę powtarzał informacje, które usłyszałem. Strona internetowa była przygotowana na 500 wejść na sekundę, a w pewnym momencie przekroczyła wartość 1000 wejść na sekundę. W trakcie swojej wypowiedzi Prezydent zmuszony przez radnych przeprosił mieszkańców “za długie kolejki i długie chwile oczekiwania“.
A z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że o Pece nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa. Do usłyszenia.
Dodaj komentarz