Kiedy patrzysz na moje zdjęcie, widzisz całkiem żwawą 63-latkę. Zwykle możesz zobaczyć mnie uśmiechniętą, bo takie mam nastawienie do życia. Do życia, które za chwile może się skończyć. Wtedy przestanę się uśmiechać… Umieram, choć tego po mnie nie widać. Moją nogę zżera czerniak – najbardziej złośliwe paskudztwo, jakie może się przyplątać człowiekowi. Jedyną szansą, jaką mam, jest lek Mekinist. Potrzebuję kolejnej dawki.
Zaczęło się 3 lata temu, bardzo niepozornie. Przy okazji zabiegu na żylaki, lekarz usunął malutki pieprzyk. Wtedy otworzyła się moja osobista Puszka Pandory. Maluśki, niewinny pieprzyk, okazał się śmiercionośnym zagrożeniem, które w wyniku zabiegu rozlało po moim organizmie. Diagnoza – czerniak złośliwy. Po usunięciu jednego pieprzyka pojawił się kolejny. Po usunięciu kolejnego, następny. I tak 18 razy…
Codziennie rano budzę się z nadzieją, że to, co urosło na mojej nodze, było tylko jakimś koszmarnym snem. Jak to możliwe, żeby z małego pieprzyka urosło coś tak okropnego…
Lekarze próbowali walczyć z moim czerniakiem lekiem o nazwie Nivolumab. Bezskutecznie. Następnie dostawałam Ipilimumab. Niestety, efekty działania były równie nieskuteczne, co próby wymówienia jego nazwy za pierwszym razem… W poszukiwaniu skuteczniejszych metod przebadano mnie pod kątem genetycznym. I pojawiła się szansa – Mekinist.
Jest to drogi lek… Miesięczna dawka kosztuje 5,5 tysiąca. Kwota dla mnie niewyobrażalna. Z czego mam ją pokryć? Z emerytury? Przyjęłam już 2 dawki. To dla mnie jedyna i chyba ostatnia szansa na uratowanie życia… Pomóżcie mi. Proszę… Ja się nie poddam, póki jeszcze tli się nadzieja. Nie chcę zbyt szybko wypić kawy z Panem Bogiem…
Zbiórkę dla Dagmary znajdziecie tutaj.
Zdrowiej kochana ! Zaraz przeleje pare zł .. Dużo zdrówka!
Siedzę na słonecznym ogródku i łzy się pchają ,bardzo ale to bardzo mi smutno i przykro.
Kolejny raz przekonujemy się o bezdusznych urzędasach NFZ.
Może coś się zmieni -JAK SAMI ZACHORUJĄ !?
Nie trać wiary w ludzką pomoc.-pozdrawiam piguła