Reklamy finansowane przez Państwo zachęcają do udziału w wyborach, do głosowania, na ulubioną partię lub przeciwko tej nielubianej, do oddania głosu na kandydata, który ujął nas programem, albo urodą albo na tego, którego podziwiamy za to, co robi dla naszego osiedla, dzielnicy, miasta! Ważne, że się nam chce! To obowiązek, ale też prawo! Może przewrotnie jakby nie kazali albo zabraniali to by się nam chciało!
No właśnie sęk w tym, że utrudniają! I to kto? Państwo! Zapraszamy do przeczytania historii Ani, jednej z naszych czytelniczek.
Postanowiłam opisać sposób przyjmowania ode mnie wniosku o głosowanie przez pełnomocnika w wyborach samorządowych ustalonych na 21 listopada 2010 roku. Korzystając z prawnej możliwości głosowania w imieniu mojej niepełnosprawnej mamy, postanowiłam złożyć 12 listopada stosowne wnioski w Wydziale Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Poznania.
Wnioski pobrałam ze strony internetowej http://bip.city.poznan.pl/bip/public/bip/sprawa.html?co=opis&sp_id=133910 10 listopada br. Wydrukowałam i wypełniłam wszystkie pobrane strony (3).
12 listopada rano pojawiłam się z wypisanymi wnioskami w urzędzie. Jakież było mojej zdumienie, gdy okazało się, że brakuje jednej ze stron w załączniku nr 1 (wniosek o sporządzenie pełnomocnictwa). Byłam pewna, że wydrukowałam wszystkie strony załączników zamieszczonych na stronie internetowej, zwłaszcza że drukowałam je w dwóch egzemplarzach (trudno jest zatem dwa razy zgubić tę samą stronę). Niestety w żaden sposób nie mogłam przekonać obsługującej mnie urzędniczki, że dokumenty, które przedstawiam, to wszystko, co można pobrać ze strony internetowej urzędu. Zostałam odesłana, na swoją prośbę otrzymałam też prawidłowe druki. Oznaczało to, że musiałam udać się do mojej mamy i poprosić ją o podpisanie druku i wrócić do urzędu.
Gdy po raz drugi usiłowałam oddać dokumenty, urzędniczka, której podałam kopię orzeczenia o niepełnosprawności mojej mamy zażądała ode mnie oryginału dokumentu. Na moją odpowiedź, że go nie mam przy sobie odrzekła, że muszę go jej przedstawić, a ona sama zrobi kopię. Spojrzałam na wniosek, widnieje na nim informacja, że załącza się „kopię aktualnego orzeczenia właściwego organu orzekającego o ustaleniu stopnia niepełnosprawności osoby udzielającej pełnomocnictwa do głosowania”.
Gdy pokazałam to urzędniczce, nadal twierdziła, że oznacza to, że muszę jej okazać oryginał. Tym samym chciano mnie po raz drugi odesłać z urzędu. W tym momencie zażądałam widzenia z kierownikiem wydziału. Pani urzędniczka powiedziała, że sama pójdzie w tej sprawie porozmawiać, ale „to i tak nic nie da”. Wbrew tym słowom po 5 minutach wróciła i przyjęła mój wniosek, informując, że mama jest zobowiązana oryginał okazać podczas wizyty urzędnika w jej domu.
Po powrocie do domu zajrzałam raz jeszcze na stronę internetową wydziału. I cóż się okazało? Zamieszczony tam wzór załącznika nr 1 składa się z jednej (!) strony. Nie mogłam zatem zgubić żadnej strony, ale musiałam dwa razy fatygować się do urzędu. Jak sądzę, dokumenty te do teraz są w takiej samej formie zamieszczone na stronie internetowej urzędu. A jeśli zostały zmienione, to zapewne będzie to można prześledzić na podstawie rejestru zmian.
Przy okazji odniosę się do ostatnich wyborów prezydenckich. Wówczas także złożyłam w imieniu mojej mamy wniosek o głosowanie przez pełnomocnika. We wniosku potwierdzającym chęć przyjęcia pełnomocnictwa zaznaczyłam, że odpowiedni dokument chcę odebrać osobiście w urzędzie. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że wniosek został jednak wysłany do mnie pocztą. Nadszedł listem poleconym w piątek. Gdy przyniósł go listonosz byłam w pracy. Nie mogłam go odebrać tego dnia, gdyż do późna byłam w pracy. W sobotę poczta jest nieczynna – wybory były w niedzielę. Gdyby nie to, że moja mama otrzymała jeden egzemplarz pełnomocnictwa – nie mogłabym za nią zagłosować.
Widzę, że urzędnicy często pracują tak, że trzeba być bardzo upartym i mieć sporo czasu, by korzystać ze swoich praw obywatelskich.
Anna (nazwisko do wiadomości redakcji)
Właśnie zerknęłam na stronę urzędu – jak wynika z HISTORII ZMIAN 16 listopada usunięto druki i dodano prawidłowe 😉 Szkoda, że po czasie…
No, przynajmniej następni petenci będą mogli pobrać wszystkie potrzebne druki. Ale odsyłanie po ciąg dalszy jest nagminne – w urzędach miejskich, skarbowych, ZUSie. Dlatego, kiedy tylko to możliwe, staram się jeszcze zadzwonić i potwierdzić procedurę i załączniki u żywego człowieka, co oczywiście jest dodatkowym kosztem, ale zazwyczaj pozwala zaoszczędzić czas. Warto też delikatnie zachęcić rozmówcę do przedstawienia się, a nazwisko zapisać, wtedy wiadomo, na kogo się ew. powoływać podczas wizyty, bo przecież samo hasło “a ja dzwoniłem” zazwyczaj nie wystarcza…