Miał być frekwencyjny rekord, sukces na boisku i relacja na naszym portalu minuta po minucie. Niestety żaden z punktów tego optymistycznego planu nie został dzisiaj zrealizowany. Zieloni przegrali na Stadionie Miejskim grając od 43 minuty w dziesiątkę. Winne złego wyniku okazały się również buty.
Pierwsze kilka minut spotkania odbywało się pod dyktando Warty, choć gra obu drużyn nie była porywająca. Gra poznańskiego klubu nieco się załamała po tym, jak na noszach boisko opuścił Bartosz Bereszyński. Został on z bliskiej odległości, mocno trafiony piłką w głowę. Niestety nie mógł kontynuować gry, więc zastąpił go Adrian Laskowski. Wyraźnie jednak podpadł sędziemu, bo w ciągu zaledwie 10 minut swej gry zawodnik ten zobaczył dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną i opuścił boisko. Od tego momentu Warta grała w osłabieniu. Paradoksalnie, zdaniem trenera Zielonych, to zagrożenie spowodowało, że jego zawodnicy zaczęli realizować jego założenia. Wcześniej grali według swojego, a nie selekcjonera planu. Grali – nie ma co ukrywać nieskutecznie.
Zupełnie inną grę Warty zobaczyliśmy również na początku drugiej połowy. Choć piłka strzelana przez poznaniaków leciała kilka razy w stronę bramki gości, to jednak żaden strzał nie okazał się skuteczny. Podczas jednej z kontr wyprowadzonych przez Kolejarza sfaulowany (?) został Łukasz Białożyt, który przewrócił się i sygnalizował jakiś uraz. Przeciwnicy jednak nie czekali aż nasz zawodnik się podniesie i w 63 minucie strzelili pierwszą bramkę. Jak się potem okazało jedyną. Jej autorem był Janusz Wolański.
Dwie minuty później po dośrodkowaniu Reissa bliski wyrównania był Tomasz Foszmańczyk, jednak choć na torze lotu piłki zabrakło rąk bramkarza, to nagle pojawiła się poprzeczka… Szkoda. Choć po straconej bramce gospodarze jakby przyspieszyli nie dali rady odrobić strat, choć mieli kilka dobrych sytuacji.
Rewelacyjnie spisał się bramkarz Warty, który w 80 minucie uratował Zielonych przed utratą kolejnej bramki. Zawiodła nasza linia obrony, ale na właściwym miejscu znalazł się Łukasz Radliński.
Choć sędzia do podstawowego czasu doliczył 3 minuty wynik meczu nie uległ zmianie.
Nie było również rekordu frekwencji. Tak duży obiekt, przy takiej liczbie przybyłych na mecz kibiców sprawiał wrażenie pustego. Dlaczego Warta przegrała? Zdaniem trenera piłkarze nie realizowali wspólnych ustaleń, a niektórym przeszkadzały nieodpowiednie… buty. To złe obuwie, choć jest bardzo modne i dzięki jaskrawym kolorom doskonale widoczne, nie gwarantuje odpowiedniego przyspieszenia i odbicia. Jak stwierdził po spotkaniu na tym etapie nie można grać w nieodpowiednim obuwiu. Zawodnicy, którzy nosili je na meczu muszą się liczyć z karami.
Nie było również naszej transmisji minuta po minucie. Tutaj niestety zawiódł sprzęt. Pozostaje zatem zaprosić na fotorelacje.
Dodaj komentarz