Tajemniczą wieżyczkę widać na przykład jadąc bimbą między osiedlem Lecha a ul. Jana Pawła II. Zapomniana budowla stoi w szczerym niemal polu i nie wzbudza już większego zainteresowania. Ot, rozsypująca się ruina. Wiecie co to jest?
To wiatrak typu holenderskiego wybudowany w 1910 roku na planie koła. Pod nim znajduje się studnia głębinowa. Energia wiatru przez śmigła wiatraka była zamieniana na energię elektryczną. Była ona wykorzystywana w gospodarstwie ogrodniczym Franciszka Rybaka, na którego terenie stał wiatrak. Woda tłoczona przez pompę do zbiornika na wieży była natomiast wykorzystywana do nawadniania całego gospodarstwa.
To jedyne, zachowane w tym fyrtlu takie urządzenie, choć dzisiaj jest już właściwie tylko ciekawostką. Projektantem tego urządzenia był niemiecki inżynier.
Cała konstrukcja długo opierała się wichrom historii, ale nie wytrzymała gwałtownego huraganu, który w 1968 roku zniszczył głowicę wiatraka. To zakończyło jego pracę.
Wiatrak stojący przy ulicy Milczańskiej został wpisany w marcu 1993 do rejestru zabytków. Czy doczeka się odnowienia, czy też przypomnimy sobie o nim, gdy zawali się w niewyjaśnionych okolicznościach?
Wiatrak holenderski charakteryzuje się nieruchomym, masywnym korpusem. Zwykle jest on murowany i budowany na planie koła, tak jak w ten przy ul. Milczańskiej, lub wieloboku. Na szczycie mocowana jest obracana na łożysku bryła dachowa ze śmigłami, co pozwalało łatwiej dostosować śmigła wiatraka do kierunku wiatru.
Połowa wiadomości w tym artykule odbiega od rzeczywistości! Proponuję najpierw ustalić fakty z właścicielem wiatraka, a nie wprowadzać czytelników w błąd!