Wy na tych Jeżycach, Wildzie albo Starym Mieście to zupełnie nie macie takich problemów takich, jak my na Piątkowie albo Winogradach, mówią kandydaci na radnych osiedlowych z nowych osiedli. Jak sygnalizują społecznicy miasto, choć deklarowało poparcie inicjatyw samorządowych nie wywiesiło nawet obwieszczeń wyborczych!
Mieszkańcy z Przyjaźni, Zwycięstwa albo Chrobrego nie tylko nie wiedzą, czym rady osiedlowe się zajmują, ale nawet nie mają pojęcia, że coś takiego w samorządowym Poznaniu istnieje. Wielu myśli, że to rada spółdzielni albo wspólnoty, w której mieszkają – mówi Bartosz Łowczynowski, kandydujący do rady osiedla na Nowych Winogradach Północ
Kandydaci na radnych rozdawali w niedzielę swoje ulotki. Pod kościołem na Fredry swoje materiały wręczali m.in. przedstawiciele starej rady osiedla Stare Miasto. Dużo liczniejsza staromiejska grupa społeczników spotykała się z poznaniakami na Św. Marcinie, Placu Wolności i nad Wartą – najbardziej problematycznych punktach centrum.
To po części starym radom zawdzięczamy niską rozpoznawalność i brak obywatelskiej aktywności. Nie przekreślamy wielu dobrych rzeczy, które rady zrobiły, ale działania części członków rad były niezauważalne, a dla wielu były tylko elementem dalszej kariery politycznej, m.in. u boku byłego już prezydenta. Teraz społecznicy z różnych fyrtli organizują się już przed wyborami, by wspólnie, w zgodzie budować nowy rodzaj aktywnej, bliskiej mieszkańców rady – mówi Marcin Liminowicz z porozumienia społeczników Nowa Rada Osiedla Stare Miasto.
Nie chcieliśmy tylko wtykać ulotek do skrzynek, ale zachęcaliśmy do głosowania i rozmawialiśmy z poznaniakami m. in. na Chwaliszewie, gdzie powstaje nowy park. Co cieszy, ale też niepokoi mieszkańców – co zaskakujące wycinka drzew. Kiedyś były tu krzaki, a teraz zostało dosłownie kilka rachityczni pni. Okoliczni deweloperzy chcieli spacyfikować działania KontenerArtu, a tak naprawdę brak zieleni spowoduje, że hałas będzie się jeszcze bardziej niósł – mówi Krzysztof Sroczyński, aktywista z Chwaliszewa.
Spotkania z mieszkańcami pokazują coraz to nowe problemy pojawiające się w centrum miasta.
Z jednej strony coraz więcej opuszczonych lokali, ale też coraz więcej sklepów z dopalaczami. Lokatorzy nie wiedzą co robić, kiedy w okolicy pojawia się taki punkt. To radny osiedlowy powinien być tu pierwszym punktem kontaktu, to ktoś znany mieszkańcom osobiście a nie tylko z telewizyjnej autopromocji nie zawsze własnych projektów albo roznoszenia politycznych ulotek – mówi Alicja Wilak z Placu Ratajskiego.
Choć realizacja kampanii promującej wybory pod nazwą wybierzsię, finansowanej przez Miasto Poznań pochłonęła ponad 100 tysięcy złotych, bardzo niewielu poznaniaków ma pojęcie o wyborach, które już w przyszłą niedzielę. Cztery lata temu frekwencja nie przekroczyła 5%. Jak będzie w tym roku? Zależy od nas samych i od mediów promujących prawdziwych miejskich społeczników, może nie zawsze bardzo obytych z kamerą lub mikrofonem, ale za to znanych i cenionych wśród wąskiej grupy mieszkańców danego fyrtla – małego obywatelskiego kawałka Poznania.
Zgadzam się z tym, że mieszkańcy nie wiedzą wiele o tych lokalnych wyborach, ale spłycenie tego do winy aktualnych radnych jest wyłącznie brzydką kampanią wyborczą. A myślałem, że w Nowej Radzie są bardziej światli ludzie. Ode mnie jeden głos mniej Panie Marcinie – i tak nie znam 😉
brudną kampanię to robi ksiądz od Bożego ciała wymieniając z ambony kandydatów ma których trzeba głosować!
a mnie się bardzo podoba pomysł Nowych Rad, Wilda rullez!
są radni, którzy dobrze pracują. są też tacy, którzy nie robią nic. tym drugim trzeba podziękować!
przecież jest kampania wybierzSIĘ – kto wybierał taką domenę, jest idiotyczna z “ę” i do kogo jest adresowana? miejska paranoja trwa
faktycznie, próbwwłam to wcześniej znaleźć google nie pokazywało a to jest ę
Czy ktoś wogóle pójdzie na te wybory, przecież nie wiadomo w nich zupełnie po co i dlaczego? A wogóle to ktoś zna jakiegoś radnego osiedlowego?
mam to w.. wiadomo gdzie!