lazarz.pl / Janusz Ludwiczak
Janina i Jan Wielgoszowie od kwietnia wynajmowali mieszkanie w kamienicy przy ul. Mottego 7. W czwartkowy poranek brutalnie z lokalu wyrzucił ich właściciel i jego ludzie. 60-letnie małżeństwo dwie doby spędziło wraz ze swoim dobytkiem na podwórku. Sąsiedzi przynosili im żywność i napoje. Właścicielem mieszkania jest prawdopodobnie mąż nauczycielki Szkoły Podstawowej nr 69.
Od czwartku państwo Janina i Jan Wielgoszowie pozostali bez dachu nad głową. Ostatnie dwie doby spędzili na podwórzu kamienicy przy ul. Mottego 7. W czwartkowy poranek do mieszkania, które wynajmowali od kwietnia wkroczył właściciel, który kazał natychmiast się wynosić. 60-letnie małżeństwo noc z czwartku i piątku oraz z piątku na sobotę spędziło pod chmurką na podwórku wraz ze swoim dobytkiem.
Właściciel przyszedł do nas w czwartek rano, ok. godz. 9:00. Kur** wyp*** – powiedział do męża, którego pobił i dwukrotnie uderzył w twarz. Próbowano wyrwać mu telefon, gdy chciał zadzwonić na policję. Mnie również uderzył kilka razy, również w krocze. Wezwaliśmy policję – opowiada Janina Wielgosz, która pokazała otarcia na rękach i szyi.
Państwo Wielgoszowie od kwietnia wynajmowali mieszkanie przy ul. Mottego 7/8. Podpisali umowę, jednak nie otrzymali egzemplarza dla siebie. Ich koszmar zaczął się w momencie, kiedy zażądali wydania umowy.
Umowa była na zasadzie wynajmu na rok z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Umowę podpisaliśmy, ale jej nie otrzymaliśmy. Poprosiliśmy o umowę i podpisanie rachunku. Płaciliśmy regularnie czynsz w kwocie 1.100 zł co miesiąc, a właściciel przekonywał nas, że jego żona musi przepisać dokumenty. Uwierzyłam, bo nie mieliśmy dachu nad głową – objaśnia Janina Wielgosz.
W czwartek na miejsce po przyjechała policja. Funkcjonariusze wezwali jedynie obie strony do mediacji i porozumienia się.
Poprosiliśmy właściciela o danie nam terminu na wyprowadzenie się, skoro w umowie mieliśmy trzy miesięczny okres wypowiedzenia. Niestety umowy nie dostaliśmy – żali się Janina Wielgosz – ja od razu wiedziałem, że coś tu nie gra, ale żona mu uwierzyła – dodaje Jan Wielgosz.
W sobotnie południe na miejsce przybyła Agnieszka Glapa z Rady Osiedla Św. Łazarz, która zadeklarowała pomoc starszemu małżeństwu.
Ci państwo zostali oszukani, ale trzeba im pomóc. Nie może być tak, że trzecią noc spędzą bez dachu nad głową. Ich rzeczy trzeba zabezpieczyć i dać im schronienie – przekonywała Agnieszka Glapa z Rady Osiedla Św. Łazarz.
Pani Janina wspólnie z radną obejrzeli kilka dostępnych mieszkań do wynajęcia, aż w końcu małżeństwo znalazło lokal przy ul. Matejki 56. Próbowano także dodzwonić się do centrum kryzysowego, ale nikt nie odbierał telefonów. Inne placówki nie mogły zaoferować noclegu dla kobiety.
Państwo będą mieli dzisiaj wieczorem zabrane rzeczy z podwórka i wywiezione do kogoś, kto im to przechowa, dzisiejszą noc spędzą w hostelu – deklarowała w sobotę Agnieszka Glapa z Rady Osiedla Św. Łazarz – na szczęście z pomocą przyszedł właściciel mieszkania w kamienicy przy ul. Matejki 56, który wynajmie im lokal i oczywiście podpisze umowę – powiedziała.
Próbowaliśmy skontaktować się z administracją i właścicielem pod wskazanymi przez państwa Wielgoszów numerami telefonów. Po dodzwonieniu się do rzekomego administratora kobieta w słuchawce oświadczyła: “– To pomyłka, to na pewno nie jest administracja kamienicy Mottego 7”.
Gdy dzwoniliśmy na podany telefon do właściciela mieszkania okazało się, że jest to numer telefonu nauczycielki Szkoły Podstawowej nr 69. Pani Janina wskazywała, że właściciel mieszkania nazywa się Słowiński. Niestety przez cały dzień zgłaszała się poczta głosowa i nie udało się dodzwonić i sprawy wyjaśnić.
Najświeższe informacje z Łazarza znajdziesz zawsze na portalu lazarz.pl.
Dodaj komentarz