Podczas wakacji rezygnujemy z jajecznicy na setki sposobów, ale w zamian proponujemy lokalne specjały, które warto skosztować podczas podróży. Tym razem kierunek wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja.
Zupełnie na marginesie – wiecie z jakiego filmu pochodzi ostatnie zdanie? Na pewno tak, przecież przez wielu to jedna z lepszych polskich komedii.
Rzeczywiście proponujemy dzisiaj kulinarną wędrówkę na wschód Polski, a dokładnie do Lublina i jego okolic. To być może niezbyt popularny kierunek podczas wakacji, ale warto się tutaj wybrać. Czas płynie tutaj nieco wolniej. W samym mieście jest kilka zabytków wartych zobaczenia. Warto też znaleźć jakąś knajpkę za bramą, zamówić coś i rozejrzeć się po okolicznych kamienicach. Nie wszystkie są odrestaurowane, ale i tak miejsce to zachwyca.
Region ma oczywiście swoją tradycyjną, specyficzną kuchnię, którą także warto skosztować. Znajdziemy w niej bardzo silne akcenty kresowe, rosyjskie i białoruskie. Wiele dań tej kuchni opiera się na mące, kaszy gryczanej bądź jaglanej. To też prawdziwy raj dla miłośników wszelkich pierogów, które tutaj królują.
Na dziś wybraliśmy trzy lokalne przysmaki i… nie ma wśród nich jajecznicy. To raczej propozycje na obiad, bądź obiado-kolację.
Pierwszym daniem będzie forszmak lubelski. Można go porównać do eintopfu, tak dobrze znanego w naszym regionie.
By przygotować forszmak będziemy potrzebować wieprzowinę kawałek wędzonej kiełbasy, odrobinę koncentratu pomidorowego, ogórki kiszone, czerwoną paprykę, cebulę, oraz przyprawy takie jak słodka papryka, liść laurowy, ziele angielskie, sól i pieprz. Niezbędny będzie także bulion, odrobina mąki i tłuszcz do smażenia. Proporcje? Tych nie podajemy, bo ilości zależą od indywidualnych upodobań i oczywiście ilości osób, które zasiądą przy wspólnym stole.
Zaczynamy o pokrojenia mięsa w kostkę i obsmażenia go na patelni. Gdy będzie już odpowiednio wysmażone wrzucamy do garnka. Na patelni, na tym samym tłuszczu rumienimy pokrojoną również w kostkę cebulę. Następnie wędzonkę prószymy mąką i także lekko podsmażamy. Wszystko to dołącza do mięsa w garnku. Tłuszcz, który został na patelni zalewamy bulionem, dokładnie mieszamy i wlewamy do garnka. Całość doprawiamy i dusimy do miękkości. Zajmie to około 1,5 godziny.
Ogórki kiszone kroimy w paski i dodajemy je na samym końcu do garnka, doprawiamy koncentratem, odrobiną soli i pieprzem według uznania.
Forszmak lubelski możemy podać na stół zarówno z chlebem jak i pyrami deptanymi. Mieszkańcy Lublina czasami zabielają forszmak śmietaną.
Kolejne danie to pieróg biłgorajski zwany też krupniakiem.
Potrzebne będą bliskie naszym sercom pyry, biały tłusty ser, kasza gryczana, kwaśna śmietana, słonina, jajko, mięta, sól i pieprz, bułka tarta.
Pyry obieramy, gotujemy, a gotowe przeciskamy tak jak mieszkańcy lubelskiego przez praskę. Ugotowaną równocześnie kaszę mieszamy dokładnie z ziemniakami i przykrywamy na mniej więcej 30 minut.
Składniki: 50 dag ziemniaków (obranych), 25 dag sera białego, tłustego i zwartego, 50 dag kaszy gryczanej, około 1-1,5 szklanki kwaśnej śmietany, 10 dag słoniny, sól, pieprz, mięta, 1 jajko
Ugotowane ziemniaki przeciskamy przez praskę. Ugotowaną kaszę dodajemy do ziemniaków, dokładnie mieszamy i przykrywamy na około 30 minut. Słoninka ląduje teraz na patelni. Gdy wytopi się z niej tłuszcz dodajemy ją do mieszanki pyrowo-kaszanej. Dodajemy jeszcze pokruszony ser, przyprawiamy i wlewamy śmietanę. Całość ponownie dokładnie mieszamy.
Tak przygotowany farsz układamy na wysmarowanej tłuszczem posypanym bułką tartą blasze. Wierzch smarujemy jajkiem, które wcześniej merdamy dokładnie kwirlejką. Pieróg dochodzi do siebie w piekarniku rozgrzanym do 190°C około 2 godzin.
Na sam koniec zostawiliśmy, coś z czego ten region słynie i jest dumny, jakim jest cebularz, czyli placek pszenny pokryty cebulą wymieszaną z makiem.
Danie to swoje korzenie ma w kuchni żydowskiej. Zaczęli go jako pierwsi wypiekać Żydzi z lubelskiego Starego Miasta w XIX wieku. Pieczono go później również w Kazimierzu Dolnym i Zamościu. Z czasem stał się popularny także wśród innych narodowości zamieszkujących te tereny. Teraz cebularze można porównać poniekąd, jeśli chodzi o popularność, do naszego rogala świętomarcińskiego. Cebularze wypieka wiele piekarni Lublinie i okolicach.
Zgodnie z tradycyjnymi przepisami należy drobno posiekać cebulę i wymieszać z makiem. Najlepiej zrobić to na 4 godziny przed wypiekiem.
Ciasto na cebularze wyrabiamy z drożdży, mąki pszennej wymieszanej z masłem i mlekiem. Jeśli robiliście kiedyś pizze, to na pewno sobie poradzicie. Wyrabiamy je i formujemy okrągłe placki. Najczęściej mają one około 15 cm średnicy i 1,5 cm grubości.
Gdy będą gotowe na wierzchu, na środku układamy cebulkę z makiem. Tuż przed włożeniem do piekarnika dobrze jest posolić cebulę, by puściła soki. Dobrze jest też brzegi, na których nie ma cebulki wysmarować jajkiem (które wcześniej mieszamy). Pieczmy je w temperaturze około 180°C aż ciasto się zarumieni.
To już. Gotowe. Mam nadzieję, że ta wyprawa na wschód Polski będzie nie tylko smaczna, ale także interesująca. Wiara, która pamięta jeżdżące ulicami Poznania trolejbusy będzie mogła przejechać się nimi w Lublinie. Życzymy udanej wycieczki. DZIEŃ SMACZNY POZNAŃ!
Dodaj komentarz