Z poznańskiego ZOO ukradziono Tadzika – trzytygodniowe koźlątko, które potrzebuje jeszcze mamy, które wtulało się w nią w ogródku dziecięcym. Jego matka płacze – głośno i ze łzami.
Chcieliśmy tworzyć zoo bez barier, z ukochanymi zwierzętami na wyciągnięcie ręki. Żadna ochrona, żadne zabezpieczenia nie umożliwią nam funkcjonowania i spokojnego bytu, jesteśmy bezbronni, jeśli nie zmieni się postrzeganie zwierząt jako czujących istot godnych ochrony – możemy przeczytać na stronie ZOO. Po wszystkich naszych apelach o humanizm, niedokarmianie, wczorajszej nocy umarła nasza wiara w ludzi – czytamy w komunikacie.
Resztę stada złodzieje odcieli od stajni, zamknięto im wejście, nie mogły się schronić. Wczesnym rankiem pielęgniarze zastali zziębnięte i głodne zwierzęta.
Pracownicy ZOO proszą o pomoc w odnalezieniu małego koźlątka. Już wcześniej poznaniacy pomogli namierzyć dręczycieli tygrysów.
Jeśli to był głupi żart- zwróćcie nam go. Niech maleńkie kozie dziecko wróci do domu, do mamy, do stada.
Co z tego, że wyciągniemy konsekwencje wobec ochrony, policja wyjaśnia zdarzenie i uaktywnimy patrole wolontariuszy, jeśli ludzie nie będą zachowywać się tak jak w zoo w Berlinie, Wiedniu czy gdziekolwiek indziej- gdzie kochają, są blisko i NIE KRZYWDZĄ. Tam nie ma zasieków, wzmocnionej ochrony i trzymających straż wolontariuszy – czytamy w komunikacie poznańskiego ZOO.
Dodaj komentarz