Podczas gdy jedni „za chlebem” wyjeżdżają za granicę, są i tacy, którzy w poszukiwaniu lepszych zarobków migrują między polskimi miastami. Gdzie w kraju zarabia się najlepiej? Od lat bezkonkurencyjna jest Warszawa.
W podpoznańskich Sadach niebawem pracę znajdzie ponad 2 tysiące osób. Amazon, gigant logistyczny z USA poprzez rejonowe urzędy pracy prowadzi rekrutacje. Dodatkowo, w najgorętszym okresie w sprzedaży, czyli w okolicach świąt Bożego Narodzenia, tymczasowo może znaleźć pracę kilkaset kolejnych pracowników. Będzie więc praca w aglomeracji poznańskiej, nie powinniśmy się jednak spodziewać wysokich zarobków. Konkurencyjne firmy logistyczne m.in. działające pod Poznaniem oferują zazwyczaj minimalne wynagrodzenie. Na wyższe wypłaty mogą liczyć specjaliści, dla których pierwsze oferty pracy zamieszczono w internecie.
Niby jeden kraj, a jednak różnice w zarobkach istnieją i często są one znaczące. W stolicy Polski pracownicy zarabiają nawet trzy razy więcej niż w innych miastach. Nic zatem dziwnego, że coraz większym zjawiskiem staje się migracja zarobkowa. Choć Warszawa ma cztery razy więcej mieszkańców niż Poznań, rynek pracy w stolicy jest co najmniej kilkanaście razy większy.
Według raportu płacowego przygotowanego przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców coraz lepiej zarabia się nie tylko w województwie mazowieckim, z Warszawą na czele. Swój rozwój zawodowy można śmiało planować w Gdańsku, Wrocławiu lub w Poznaniu. Właśnie w tych miastach wynagrodzenia pracowników są nawet o 21% wyższe od średniej płacy krajowej. A już na pewno od tych pensji, które otrzymują mieszkańcy województw warmińsko-mazurskiego, podkarpackiego czy lubuskiego.
Ważnym pytaniem, jakie zadaje sobie większość pracowników, jest to, czy w najbliższym czasie realny jest wzrost pensji? Tyle mówi się przecież o końcu kryzysu. Wieści nie są optymistyczne – twierdzi Marcin Nowacki, Dyrektor ds. relacji publicznych Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. „Polskie firmy nie odczuwają końca kryzysu, rynek pracy też tego nie widzi. Warto pamiętać, że poziom wynagrodzeń jest pochodną kondycji polskich firm.”
W opinii przedsiębiorców minione lata nie były łatwe. A to wszystko przez stale rosnącą biurokrację i wysokie koszty podatkowe czy pozapodatkowe. „[…] Jeżeli cały czas pracodawcy będą odprowadzać tak wysokie składki do ZUS, to pracownik będzie relatywnie mniej otrzymywał. Ponadto przedsiębiorcy ponoszą zbyt duże koszty, by tworzyć nowe miejsca pracy.”
Nie ma się zatem co dziwić, że wielu polskich wykwalifikowanych pracowników emigruje „za chlebem”. Tendencja do wyjazdów do pracy za granicę nie maleje. W Europie Zachodniej pensje są bowiem trzykrotnie wyższe niż w kraju. A przecież nie od dziś wiadomo, że im więcej zarabiamy, tym więcej wydajemy. To z kolei napędza gospodarkę. Polskiemu przedsiębiorcy niewątpliwie potrzebne są zmiany w prawie, które pozwolą na większą swobodę w prowadzeniu działalności gospodarczej.
Amazon, jeszcze bedzie się nam czkał! Amerykański syf