Tegoroczny turniej zakończył się zwycięstwem faworyta Poznań Open 2021. W finale gry pojedynczej pewnie pokonał Jiriego Lehecki 6:3, 6:2.
Awans do finału Zapaty Mirallesa przed turniejem wydawał się bardzo możliwy. Był nie tylko rozstawiony z „jedynką”, ale także znajdował się w bardzo dobrej formie w zawodach rangi challenger (wygrał turniej w Heilbronn i dotarł do finału w Quimper), ale także w imprezie ATP w Barcelonie, gdzie udało mu się przejść dwie rundy i dopiero w trzecim spotkaniu lepszy okazał się były zwycięzca Poznań Open i od soboty medalista olimpijski Hiszpan Pablo Carreno Busta.
Co ciekawe, to jednak on z dwóch finalistów miał większe problemy, aby dotrzeć do decydującej rozgrywki, ponieważ najpierw stracił seta z Niemcem Matsem Moraingiem, a później wydarł awans do finału po bardzo zaciętym boju z Kazachem Dmitrym Popko – mówi Maciej Henszel z Biura Prasowego Poznań Open 2021.
Z pewnością większą niespodzianką jest udział w finale Czecha Lehecki, choć jego gra w samym turnieju, gdy nie stracił seta i pokonał rozstawionego z „dwójką” Botika Van de Zandschulpa, już jak najbardziej potwierdza, że nie jest to przypadek. 19-latek znajduje się ostatnio w świetniej formie i do wygranych w tym roku zawodów rangi Futures w Jabloncu dołożył również niedawno zwycięstwo challengerowe w Tampere. Już w samym Poznań Open zwyciężył w sobotę w deblu, dzięki czemu miał szansę na wygranie jako pierwszy zawodnik turnieju zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej.
Większe doświadczenie dało o sobie znać na początku spotkania, gdy Zapata Miralles przełamał swojego rywala przy pierwszej nadarzającej się ku temu okazji, wychodząc na prowadzenie 2:0. Hiszpanowi nie udało się jednak tej zaliczki utrzymać. To Lehecka od razu odzyskał „breaka”, a następnie wygrał własne podanie, dzięki czemu wyrównał stan rywalizacji na 2:2. Wówczas do kolejnego ataku przystąpiła turniejowa „jedynka”, lecz tym razem udało się na tyle skutecznie przełamać przeciwnika i pilnować własnego serwisu, że Czech nie był już w stanie nic zrobić w tej partii. Ostatecznie zakończyła się ona wygraną Zapaty Mirallesa 6:3.
Hiszpan w poprzednich meczach odznaczał się nadzwyczajną ekspresją w swoich zachowaniach, tym razem jednak zachowywał spokój, a gra układała się po jego myśli. Także siąpiący w pierwszym secie deszcz w drugiej partii przybrał na mocy, na szczęście jednak nie był na tyle mocny, aby konieczne było przerwanie spotkania. Przełomowy dla tej partii był piąty gem, gdy Zapata Miralles przełamał swojego rywala, co ewidentnie dodało mu skrzydeł, a przeciwnikowi je podcięło i od tego momentu bardziej doświadczony zawodnik nie oddał swojemu oponentowi już do końca tego meczu żadnego gema, co pozwoliło mu tym samym odnieść zwycięstwo w całym turnieju singlowym.
Dodaj komentarz