Zarząd Transportu Miejskiego w przesłanym niedawno komunikacie o korektach rozkładów jazdy stwierdza, że wprowadzać będzie “racjonalne oszczędności”. Jako osoba często korzystająca z komunikacji miejskiej, ze szczególnym uwzględnieniem tramwaju numer 25, pozwolę się nie zgodzić z twierdzeniem ZTM, że przygotowane zmiany są przemyślane.
Czy ktoś z szanownych pracowników ZTM miał okazję poruszać się wspomnianą linią? Domyślam się, ze nie. Dlatego opiszę to samo, co zrobiłem w piśmie z 21 stycznia, które wysłałem do ZTM-u.
“Ostatnio dość dużo czasu poświęca się komunikacji. ZTM tłumaczy się, że transport jest punktualny, ale chyba zakładając, że autobus lub tramwaj przyjeżdża minutę wcześniej lub 3 minuty później. Dlaczego nie można na przewoźnikach wymóc bardziej rygorystycznych warunków przewozów? Z autopsji – tramwaj linii 25, przystanek Bałtyk, godzina 5:44 – tak planowo powinien przyjechać tramwaj. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby przyjechał punktualnie. Jest o 5:40, 5:41 jak mu pasuje. O tej godzinie trudno tłumaczyć się, że motorniczy śpieszy się do domu, są korki i musi nadrabiać. Wydaje się logicznym rozwiązaniem ustanowienie punktów, w których tramwaj i autobus powinny znaleźć się o czasie. Tak, żeby ludzie mogli kontynuować podróż. Czy tak jest w Aglomeracyjnej komunikacji, którą Państwo zarządzacie? Tramwaj 25 można dalej przytaczać w przykładzie – pętla Węgorka sobota 14:53, bimby ani widu, ani słychu jest już dawno za przystankiem Stadion Miejski. I takich przykładów niestety jest więcej. I stąd kolejne pytanie jaki jest pomysł ZTM na przyciągnięcie klientów, jak zachęcić ludzi do korzystania z komunikacji?”
Odpowiedź otrzymana od ZTM zwaliła mnie z nóg, jest kwintesencją zamiatania tematu pod dywan – “obniżenie standardów przewozów stosownie do przyjętego przez ZTM wzorca jakości spowodowana jest dużą ilością inwestycji torowo-sieciowych i drogowych realizowanych w mieście, w wyniku czego odczuwalne są zatłoczenia w ciągach komunikacyjnych co ma bezpośrednie przełożenie na punktualność realizowanych przewozów w stosunku do zaplanowanego rozkładu jazdy. Z punktu widzenia pasażera poprawa ww. sytuacji nastąpi w 2014 roku.”
Ale czy to wystarczy? Mamy czekać cały rok, aż będzie lepiej. To może od razu ustalmy ile my mieszkańcy mamy płacić co miesiąc i nie używać komunikacji. Czy ktoś przyjrzał się bolączkom transportu zbiorowego?
Będę forsował linię 25 jako niedościgniony wzór wszelkiego zła. Zawsze jak jadę tą linią od ronda Jana Nowaka Jeziorańskiego bimba ściga się z autobusem T1, z powrotem to samo. To jak tramwaj ma zabierać więcej pasażerów? Na rozkład jazdy nie ma co patrzeć – tramwaj i tak przyjedzie wcześniej. Nie łudź się, że zdążysz. Nie masz szansy przesiąść się z autobusu na przystanku Bałtyk, czy zdążyć na rondzie Jana Nowaka Jeziorańskiego.
Jest jeszcze inny aspekt – czy ktoś przyjrzał się firmom, które znajdują się w pobliżu choćby ulicy Węgorka? Mamy tam dwie duże firmy Allegro i Glaxo. To nie są sklepy czynne od 10:00-18:00. Pracuje tam lekko licząc kilka tysięcy osób. Szybka sonda wśród pracowników nie daje złudzeń – pracujemy zmianowo, a skoro ktoś nie che, żebyśmy jeździli komunikacją, to przesiadamy się na rowery. Kolejne set osób przestanie zasilać kasę ZTMowi i kupować sieciówki.
Powiedzmy to sobie szczerze – Przewoźnikowi nie zależy na przewożeniu pasażerów, co odzwierciedla się w punktualności komunikacji. On i tak dostanie kasę za przejechane kilometry, nie ważne ilu będzie tam pasażerów. To dlaczego by nie zmienić podejścia z “kasa jest najważniejsza”, na “zadowolny klient jest najważniejszy”? Pytanie tylko kto to zrobi? My przestając kupować sieciówki, czy może ZTM dysponując nomen omen Naszymi pieniędzmi.
Dodaj komentarz